
Amerykanie mieli próbować zabić jeszcze jednego wysokiego ranga dowódcę Strażników Rewolucji – twierdzi dziennik „Washington Post”. Przeprowadzony w Jemenie atak na Abdula Reza Szahlai nie powiódł się jednak.
Informację o ataku na innego irańskiego dowódcę miał przekazać anonimowo dziennikowi „Washington Post” wysoki urzędnik Pentagonu. Celem miał być Abdul Reza Szahlai jeden z najwyższych dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Atak miał być przeprowadzony 2 stycznia – dzień wcześniej niż na Sulejmaniego. Tyle, że w Jemenie, a nie w Iraku. Według dziennika ma to zaprzeczać tezie, że bezpośrednią przyczyną ataku na szefa Strażników Rewolucji było to, iż planował on zamachy na ambasadę USA w Bagdadzie.
Obydwaj i Sulejmani i Reza Szahlai byli na amerykańskiej liście celów jako szefowie Al Kuds. To formacja wojskowa Strazników Reowlucji przeznaczona do działań specjalnych, prowadzonych głównie po za terytorium Iranu. Władze amerykańskie uznają jednostkę za organizację terrorystyczną.
Nie wiadomo dlaczego atak na Reza Szahlaja nie powiódł się i czy tak naprawdę do niego doszło. Pentagon oficjalnie odmówił jakichkolwiek komentarzy na temat ewentualnych ataków przeprowadzonych na terytorium Jemenu.. Według Departamentu Stanu Szaklai ma za sobą długą historie ataków na Amerykanów i ich sojusznik na całym świecie. Planował zabicie wielu żołnierzy koalicyjnych w Iraku. Miał tez pomagać w zaplanowaniu zamachu i dostarczeniu broni terrorystom, którzy mieli dokonali zamachu na ambasadora Arabii Saudyjskiej w Stanach Zjednoczonych w 2011 roku.