
Ostatnio furorę w sieci robiły zdjęcia, na których widać, jak ludzie dają wodę misiom koala. Do podobnych wyczynów zachęcały „ekologiczne” organizacje. Tylko jak to z „ekologami” bywa, był to fatalny pomysł. Wielu nieświadomie przyczyniło się do uśmiercenia zwierzaków.
Koala naturalnie płyny czerpie z liści eukaliptusa w małych ilościach, mając głowę skierowaną w dół. Przypomniało o tym schronisko Animalia Wildlife Shelter.
Mały Koala „Arnie” trafił do schroniska po tym, gdy w wyniku pożarów lasów w Australii zginęła reszta jego stada. Znaleźli go ludzie, którzy napoili go – zgodnie z obecną modą – wodą z butelki. I to przyczyniło się do jego zguby.
– Nie wiedzieli, że picie w ten sposób jest dla koali niebezpieczne. Nie wiedzieli, że gdy koala podnosi głowę i pobiera zbyt dużo wody, ta może łatwo dostać się do płuc i spowodować aspiracyjne zapalenie płuc, które zwykle okazuje się śmiertelne. Tak właśnie stało się z małym Arnie – poinformowało schronisko.
Koali nie udało się uratować i zdechł. Schronisko od tego czasu wielokrotnie przypominało i apelowało, by ludzie nie dawali wody z butelki torbaczom.
Schronisko przypomina, że jeśli ktoś chce napoić koalę, powinien wlać wodę do miski, z której torbacz napije się samodzielnie. Pojenie z butelki – tak modne w mediach społecznościowych – jest dla tego zwierzęcia śmiertelnym zagrożeniem.