
Jak to możliwe, że z kasy CBA zniknęło 10 mln złotych? Podejrzenia padły na jedną z funkcjonariuszek, która miała wynosić pieniądze „na raty”.
„Puls Biznesu” ujawnił, że z Centralnego Biura Antykorupcyjnego zniknęło 10 mln złotych. Była to nadwyżka pieniędzy, których nie wykorzystano w 2019 roku.
Agenci, którzy mieli odebrać nadwyżkę pieniędzy z centrali CBA odkryli, że punkt kasowy jest otwarty, natomiast po gotówce ani śladu. Zadzwonili do kasjerki CBA, ale kobieta spuściła ich na drzewo. Stwierdziła, że są święta i zajmuje się dziećmi.
Agenci pojechali więc do niej do domu. Usłyszeli taką sama odpowiedź.
W CBA uruchomiono procedurę sprawdzającą. Początkowo ustalono, że brakuje co najmniej 5,5 mln złotych w gotówce.
Wkrótce okazało się, że nie 5,5 mln a 10 milionów! Natomiast agenci podejrzewają, że tak gigantyczną sumę w gotówce wynoszono „porcjami” w torbach.
Afera rozpętała się na całego. Jak to bowiem możliwe, że nikt nie kontrolował rozliczeń i przepływów pieniędzy?
Skandal jest tym większy, że w połowie 2019 roku miała miejsce podobna afera. Wówczas wyparował milion złotych, jaki miał być przeznaczony na okup. Pieniądze zniknęły w trakcie operacji.
Do malwersacji doszło na miesiąc przed upływem kadencji Ernesta Bejdy, szefa CBA. Ten ostatni chciał się podać do dymisji, jednak nie została ona przyjęta.
W czwartek szef pionu finansowego oraz szef pionu bezpieczeństwa wewnętrznego stracili pracę. To bliscy współpracownicy Bejdy.
Źródło: Puls Biznesu