Obrona (nie)konieczna

REKLAMA

Konferencja 30.05 (1)Podczas konferencji prasowej politycy partii KORWiN wyjaśniali, dlaczego obecnie instytucja obrony koniecznej jest w Polsce fikcją. Partia KORWiN zbiera podpisy pod obywatelskim projektem poszerzającym granice obrony koniecznej.

– Chcemy dać Polakom prawo do obrony. Osoba, która została napadnięta, nie powinna miarkować siły uderzenia, tylko myśleć o swoim bezpieczeństwie. Odpowiedzialność musi spoczywać na napastniku, a nie na tym, kto się broni – powiedział europoseł Janusz Korwin-Mikke.

REKLAMA

– Bardzo często zdarza się, że ludzie skazywani są przez sądy, dlatego że się bronili – mówił Dawid Lewicki, lider regionu świętokrzyskiego partii KORWiN. – Nadgorliwi prokuratorzy i sądy I instancji bardzo często wykorzystują swoją pozycję i wsadzają ludzi do aresztu. Dane mówią, że w 86 procentach przypadków, w których prokurator stawia zarzut zwykłego popełnienia przestępstwa, bez uwzględnienia instytucji obrony koniecznej, sąd oceniając te same zdarzenie, skazał obywatela za działanie w warunkach obrony koniecznej bądź całkowicie uniewinnił. To pokazuje, jak nadgorliwi są prokuratorzy na etapie postępowania przygotowawczego – dodał.

Polityk przywołał sprawę z zeszłego tygodnia, kiedy sąd skazał na 6 lat więzienia mężczyznę z gminy Ożarów w województwie świętokrzyskim, który działał w ramach obrony koniecznej. Prokurator domagał się 25 lat więzienia, bez uwzględnienia faktu, że była to obrona konieczna. Tymczasem partia KORWiN uważa, że ten człowiek powinien zostać zupełnie uniewinniony.

– Inną głośną sprawą, była sprawa 18-letniej kobiety, która broniła się przed gwałcicielem. Ugodziła go nożem, działając w ramach obrony koniecznej. Została aresztowana na kilka miesięcy. Na szczęście, po tych kilku miesiącach, sąd ją uniewinnił i uznał, że działała w ramach granic obrony koniecznej. W momencie aresztowania ofiara została potraktowana jak przestępca – przypomniał Lewicki.

Dawid Lewicki podał kilka przykładów tego, jak funkcjonuje prawo do obrony koniecznej w Stanach Zjednoczonych.

– Niedawno pewien 11-latek, widząc bandytę na swojej posesji, wziął broń i tego bandytę postrzelił. Wyobraźmy sobie taką sytuację w Polsce – pewnie dziecko zostałoby odebrane rodzicom, a rodzice poszliby do więzienia za niedopełnienie obowiązków rodzicielskich. Wczoraj media obiegła informacja, że koszykarz NBA, jak to piszą polskie media – pomylił mieszkania. Jak to wyglądało w praktyce?

Wyważył drzwi do cudzego mieszkania i wszedł do sypialni. Został zastrzelony przez człowieka, który w tej sypali spał, bo było to w nocy. Człowiek ten pewnie nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, a w Polsce z dużym prawdopodobieństwem byłby potraktowany jako zabójca – argumentował Lewicki. – Nie zgadzamy się na to, żeby zdemoralizowani politycy odbierali nam nasze naturalne prawo do obrony koniecznej. To wynika z naszej cywilizacji, z naszych zasad i z naszej kultury. Prawo nie może ustępować przed bezprawiem – podkreślił.

REKLAMA