
Prace nad tzw. ustawą bioetyczną, która pozwoli na inseminację kobiet bez mężów i rodzenie dzieci bez ojców, przegłosowano na razie we francuskim Senacie. Przeciw udostępnieniu in vitro dla par lesbijskich protestują tysiące Francuzów. Wydaje się jednak, że spełnienie przez rząd kolejnego postulatu lobby LGBT jest już przesądzone.
Ustawa dotyczy kwestii światopoglądowych i etycznych, a te społeczeństwo mocno dzielą. Przy okazji okazuje się, że w administracji republikańskiej na żadne różnice światopoglądowe już miejsca nie ma.
Claude d’Harcourt, prefekt regionu Pays de la Loire skrytykował „ustawę bioetyczną” 20 stycznia za tworzenie „pęknięć w antropologii”. Dwa dni później prefekta wezwano „na dywanik” u ministra spraw wewnętrznych Christophe’a Castanera.
Okazuje się, że w państwowej służbie administracyjnej swojego zdania mieć nie można. Minister Castaner „przypomniał” swojemu rozmówcy o „jego obowiązkach” i uznał jego wypowiedzi za „błąd”. Prefektura Kraju Loary po tej reprymendzie wydała komunikat, że „nawet jeśli prefekt wyrażał prywatną opinię, to czyniąc to publicznie postąpił nieodpowiednio”.
🇫🇷 Pays de la Loire. Projet de loi bioéthique : le préfet Claude d'Harcourt convoqué par le ministre de l'Intérieur https://t.co/4UJRFZ3zmD via @PoliceRealites
— 🇫🇷 patty69 (@patricia691503) January 23, 2020
Źródło: France Info/ VA