Niekorzystne dla Polski głosowanie w komisji PE

REKLAMA

Eurodeputowani z Komisji Ochrony Środowiska odrzucili poprawki do dotyczące redukcji emisji CO2 w elektroenergetyce.

[nice_alert]Jednocześnie coraz więcej eurodeputowanych przyznaje, że unijne ambicje w kosztownej walce ze zmianami klimatycznymi zostaną ograniczone z powodu kryzysu finansowego, który z USA dotarł do Europy.[/nice_alert]

REKLAMA

We wtorkowym głosowaniu nad pakietem klimatyczno-energetycznym, który ma pozwolić UE na redukcję emisji C02 o 20 proc. do 2020 r., przeszła poprawka kompromisowa, mówiąca, iż „dla sektora produkującego energię elektryczną nie przewiduje się darmowych pozwoleń na emisję CO2”. Czyli przeciwnie do tego, o co zabiegają polski rząd i polscy eurodeputowani.

Projekt poparło 44 posłów, przeciw było 20, w tym Polacy.

„To dramatyczna sytuacja. Ale jest też pewna poprawa. Kilkunastu posłów domagało się łagodniejszych rozwiązań dla sektora energii elektrycznej” – powiedział dziennikarzom po głosowaniu Jerzy Buzek (PO). Tłumaczył, że to poparcie wystarczyłoby do zbudowanie mniejszości blokującej w Radzie ministrów UE, czyli drugiej – obok Parlamentu Europejskiego – instytucji decydującej o ostatecznym kształcie pakietu klimatyczno-energetycznego.

Jak powiedział Buzek, Polska może liczyć w zabiegach o złagodzenie pakietu w Radzie UE na Czechy, Rumunię, Bułgarię, Grecję, Włochy, Austrię i Niemcy.

Członkowie Komisji Ochrony Środowiska PE obniżyli też do 85 proc. (ze 100 proc.) liczbę darmowych emisji dla trzech sektorów, nawet jeśli stosują one najbardziej nowoczesne, a więc emitujące mniejszą liczbę emisji CO2 technologie. Chodzi o sektor ciepłowni lokalnych, elektrociepłowni oraz przemysłu energochłonnego (jak np. producentów cementu, stali, chemii, szkła czy papieru). W tej sprawie – wraz z polską delegacją – głosowało przeciw ok. 20 europosłów.

Polska domaga się zmian, wskazując, że w Polsce aż 94 proc. energii produkowanej jest z węgla, przy którego spalaniu emituje się najwięcej CO2. Jak szacuje rząd, Polakom grozi wzrost cen energii elektrycznej o co najmniej 70 procent, jeśli przyjęta zostanie propozycja, by już od 2013 roku elektrownie musiały kupować 100 proc. pozwoleń na emisje CO2 na unijnym rynku handlu emisjami (ETS). Dlatego Polska chce stopniowego wprowadzania obowiązku zakupu uprawnień do emisji na aukcjach: począwszy od 20 proc. w pierwszym roku.

[nice_alert]Pakiet „ambitnych” propozycji KE przewiduje, że do 2020 roku z 8,5 do 20 proc. ma wzrosnąć udział energii odnawialnej w UE, a emisje CO2 mają spaść o 20 proc. w porównaniu z rokiem 1990. W Polsce 15 proc. zużywanej energii ma w 2020 roku pochodzić ze źródeł odnawialnych. Obecnie ich wykorzystanie wynosi w Polsce 7,2 proc.[/nice_alert]

Przed Komisją Ochrony Środowiska, także Komisja Przemysłu PE odrzuciła korzystne dla Polski poprawki. Głosowanie plenarne przewidziane jest w grudniu. Kierująca pracami Unii Francji i Komisja Europejska chcą, by porozumienie w sprawie pakietu zapadło do końca 2008 roku. Tłumaczą, że presja czasu wynika z kalendarza międzynarodowych negocjacji w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi. Kluczowe decyzje mają zapaść na konferencji w Poznaniu w grudniu br. i w Kopenhadze w 2009 roku – UE chce wywrzeć tam presję na partnerów, pokazując własne zobowiązania w zakresie ograniczenia emisji CO2, czyli gazu, który zdaniem naukowców odpowiada za ocieplenie klimatu.

REKLAMA