Cejrowski demaskuje prawdę o e-transporcie: „Pakujemy się w technologię, którą za chwilę UE uzna za swoją pomyłkę” [VIDEO]

Wojciech Cejrowski.
Wojciech Cejrowski. Foto: print screen YouTube
REKLAMA

W najnowszym „Radiowym przeglądzie prasy” Wojciech Cejrowski z Adamem Rudnikiem poruszyli temat elektrycznych samochodów i autobusów. Jak argumentowali, nie jest to wcale „ekologiczne” rozwiązanie. Ponadto generuje ogromne koszty eksploatacji.

Jeden ze słuchaczy, pracujący przy autobusach elektrycznych, napisał wiadomość, w której przedstawił wady e-trasnportu. Wojciech Cejrowski podziela jego poglądy i twierdzi, że jest to nieporozumienie, z którego Unia Europejska niebawem się wycofa.

(Słuchacz – przyp. red.) wykazał na wiele sposobów, na ile to jest nieopłacalne z tymi autobusami. Baterie potężne, doładowania tych autobusów, żeby one się przez kilka godzin naładowały i na następny dzień znowu wyjechały. Potrzebne są kolosalne kilowaty. Trzeba specjalne transformatory instalować w zajezdni, osobne doprowadzenie prądu do tej zajezdni musi być, żeby szybko naładować autobus elektryczny z tymi koszmarnymi bateriami, które się szybko zużywają, kable muszą być inne – wyliczał publicysta.

REKLAMA

„Zielony” autobus

Żeby przenosić te wielkie prądy, które są potrzebne na autobus, to trzeba całą osobną infrastrukturę zrobić. Kiedy opowiadają nam politycy o zielonych autobusach, to kończymy rozmowę na tym, że „elektryczny, zielony, nie będzie kopcił”. I pamiętamy autobus na przystanku, który gdy startuje – a jest dieslem – wypluwa z siebie z tyłu czarną chmurę i wszyscy, którzy zostali na przystanku, bo czekają na inny numer autobusu, muszą tę chmurę wdychać, kasłać i ze smogiem im się kojarzy itd. – dodał Cejrowski.

Jak podkreślał, e-autobusy są „zielone” tylko na papierze.

Kiedy widzimy zielony autobus na papierze, to nam się wydaje, że on jest taki cudowny, gdy tymczasem ani nie jest tańszy, tylko jest wielokrotnie droższy – przez wszystkie dodatkowe rzeczy, które trzeba porobić – ani też nie jest bardziej ekologiczny. Tej chmury przy nas nie ma na przystanku, natomiast chmura powstaje gdzie indziej – mówił.

Słuchacz w swoim liście przyrównał ładowanie baterii autobusu do ładowania telefonu komórkowego.

Kiedy się używa szybkiego ładowania, to się szybciej zużywa bateria w komórce. (…) Powoli jak ładuję, co przy samochodzie nas nie interesuje, bo powoli znaczy 18 godzin – bez sensu zupełnie, (…) twoja bateryjka w telefonie wytrzymuje długo, natomiast jak zaczniesz ładować radykalnie szybko, to musisz szybciej wymienić tę baterię. I to są szkodliwe rzeczy, te baterie – mówił Cejrowski.

Publicysta nawiązał także do popularnych niegdyś trolejbusów. – Może to jest technologia wydajniejsza, bo ona nie wymaga ładowania tych baterii – mówił.

Milion samochodów elektrycznych

Publicysta odniósł się także do obietnicy wyprodukowania miliona samochodów elektrycznych w ciągu roku, złożonej przez premiera Mateusza Morawickiego.

Każdy lider musi sobie wezwać jakichś ekspertów. Ale dobry lider potrafi usłyszeć przeróżne głosy i wybrać właściwe rozwiązanie, podjąć właściwą decyzję – podkreślał.

Jeżeli ten milion samochodów to nie tylko gadka przedwyborcza, to pakujemy się w technologię, którą za chwilę Unia Europejska ogłosi, z powodu tych baterii, za pomyłkę swoją. Unia Europejska już parę takich miała akcji – podsumował Cejrowski, przytaczając przykład unijnej walki z AFS. Zakończyła się ona ustawieniem płotu na niemieckiej granicy z Polską.

Unia Europejska się wycofa z tych aut elektrycznych, podejrzewam, w momencie, w którym my się już w nie wpakujemy – skwitował.

Cała audycja dostępna tutaj.

Źródło: YouTube

REKLAMA