
10. lutego prezydent Andrzej Duda prowadził obchody 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. Z tej okazji odwiedził Kaszuby, m.in. Wejherowo i Puck (kasz. Wejrowò i Pùckò). W obu miejscowościach został wygwizdany. Media sympatyzujące z PO-KO twierdzą, że to Kaszubi zgotowali prezydentowi chłodne przywitanie. Prawda jest zupełnie inna.
Czy Kaszubi wygwizdali prezydenta?
Zbliżały się obchody 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem, a mediom związanym z PO-KO przypomniało się nagle o istnieniu takiej grupy etnograficznej jak Kaszubi. Różne media sympatyzujące z totalną opozycją posunęły się nawet do tego, że opublikowały listę w wulgaryzmów języku kaszubskim, którymi autochtoni mogliby przywitać głowę państwa (m.in. „búten z tobõ”, czy „karuj sã”).
Choć zupełnie nie pokrywa się to ze statystykami wyborczymi, na siłę próbowano zrobić z Kaszubów wyborców PO-KO.
Rzeczywiście, gdy Duda przemawiał w Pucku i Wejherowie, został wygwizdany. Ludzie zagłuszali jego przemówienie krzycząc „marionetka” czy „Trybunał Stanu”. Portale takie jak „NaTemat” od razu zaatakowały czytelników takimi tytułami jak „Kaszubi „gorąco” powitali prezydenta”.
Jak było naprawdę? Okazuje się, że choć opozycyjne media podjudzały Kaszubów, to autorami zamieszania są KODziarze z całej Polski. Wśród awanturników obecni byli stali bywalcy objazdowego cyrku „totalsów”. Krzyczący machali flagami polskimi i unijnymi, a nie kaszubskimi. Napisy na transparentach również były po polsku.
Walka polityczna PiS i PO
Wszystko to oczywiście zaprojektowane jest pod kampanijną walkę. PO-KO zależy na tym, by stworzyć wrażenie, że mają wyborców, którzy będą im oddani z racji urodzenia, a nie poglądów. Osób o kaszubskim rodowodzie żyje obecnie w Polsce 566 737, przy czym 228 000 (wedle spisu powszechnego z 2011 roku) deklaruje kaszubską narodowość. Jest to całkiem spora liczba potencjalnych głosów.
Tylko, że mapa wyborcza pokazuje, że to tylko mit, że Kaszubi głosują na PO. W miejscowościach, w których wciąż używa się języka kaszubskiego w wyborach do Sejmu wygrywa PiS, a w samorządowych lokalne ugrupowania kaszubskie. W gdańskiej kampanii prezydenckiej Kaszubi bardzo ciepło przyjęli Grzegorza Brauna z Konfederacji (zdobył on również świetny wynik). Wszystko przez to, że jest to, obok górali, najbardziej konserwatywna grupa w Polsce (drugi najwyższy odsetek uczestnictwa w Mszach, 100 proc. dzieci zapisanych na religię w szkole).
Takie szukanie wroga jest jednak na rękę również PiS. To znana taktyka prezesa Jarosława Kaczyńskiego – lubi on stwarzać wrażenie, że istnieje wewnętrzny wróg w Polsce. Jeśli nie wyimaginowane „ruskie onuce”, to Bogu ducha winni pomorscy autochtoni. Wystarczy przejrzeć Twittera, by zobaczyć, że cel został osiągnięty. Wyborcy z „PAD2020” w nickach używają sobie na ludność północnej Polski.
Duda rzeczywiście zalazł Kaszubom za skórę
Prawdą jednak jest, że Andrzej Duda zalazł Kaszubom za skórę. Jedną z jego pierwszych decyzji było zawetowanie wolnościowej ustawy umożliwiającej używanie języka kaszubskiego w urzędach powiatowych. Kaszubski jest uznawany w Polsce za język, a nie za gwarę (reguluje to ustawa z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych). Najstarsze teksty zawierające zdania po kaszubsku pochodzą z 1402 roku. Pierwsze druki w całości po kaszubsku datuje się na 1586 rok. Już papież Grzegorz IX w 1238 roku pisał o Kaszubach, a rzeczywiście gospodarzą oni na Pomorzu od VI wieku po Chrystusie. Taka ustawa na pewno ułatwiła by życie wielu autochtonicznym mieszkańcom tych ziem, szczególnie starszym.
Z tego powodu Kaszubi mogliby protestować przeciwko Dudzie. Okazuje się jednak, że w większości organizowali oni w tym czasie własne imprezy związane z rocznicą. Przypominali m.in., że kwestia przejazdu wojsk gen. Hallera przez te ziemie jest bardzo złożona. Kwestia prezydenckiego weta nie była jednak podnoszona na banerach. Natomiast wrzaski typu „kon-sty-tucja” były autorstwa kodziarzy, którzy na rocznicę zjechali się z całej Polski.