Słynny satyr i były dyrektor MFW znowu ma kłopoty z prawem

Belekenende i Strauss Kahn Fot. Wikipedia
REKLAMA

Znany z afer seksualnych były dyrektor Międzynarodowego Fuunduszu Walutowego i czołowa postać francuskiej Partii Socjalistycznej Dominik Strauss Kahn (DSK) jest też bohaterem afery finansowej.

LSK

Chodzi o firmę LSK. W 2012 DSK spotkał Thierry Leyna, z który wspólnie założyli w październiku 3013 roku bank inwestycyjny pod nazwą LSK (Leyne Strauss Kahn and Partners). Dokładnie rok później Leyne popełnił w Tel Awiwie samobójstwo. W listopadzie 2914 roku sąd w Luksemburgu ogłosił upadek LSK z zadłużeniem w wysokości 100 mln euro.

W 2015 roku współudziałowcy, którzy stracili w tym przedsięwzięciu pieniądze zaczynają się zgłaszać do sądów. Pierwszym był François Ott, który zainwestował w LSK 500 000 euro. W lipcu 2015 roku zostaje otwarte w Paryż u śledztwo w sprawie podejrzenia oszustwa i nadużycia zaufania. Do skargi przyłączają się Alain i Sylvie Urbachowie z Marsylii. Małżeństwo kupiło akcje LSK na sumę 1,4 miliona euro.

REKLAMA

7 marca 2016 zostaje wszczęte śledztwo w sprawie „zorganizowanego spisku” i do jego prowadzenia wyznaczono 3 prokuratorów. W kwietniu 2018 po raz pierwszy przesłuchują oni Strauss-Kahna. Drugie przesłuchanie miało miejsce w lipcu 2019 roku. DSK zwalał winę na wspólnika i ma na razie status świadka w sprawie.

Co zeznaje DSK?

Media dotarły teraz do treści przesłuchań. Nieżyjący finansista francusko-żydowski Leyne dorobił się na firmie maklerskiej Axfin. DSK przesłuchiwany w sprawie wspólnej inwestycji w LSK mówił o jego „niekompetencji i niekonsekwencji”. W czasie przesłuchania DSK, który był przecież głównym wspólnikiem, twierdził, że w sumie nic nie wie o firmie, której był… prezesem.

Samobójstwo Thierry’ego Leyne’a w Tel Awiwie nastąpiło pomiędzy zatrzymaniem dyrektora MFW Strauss Kahna za gwałt na pokojówce w Sofitelu w Nowym Jorku, co złamało mu karierę, a tzw. „aferą hotelu Carlton” w Lille. Tutaj chodziło o działalność sutenerską z udziałem lokalnych polityków, dyrekcji hotelu i alfonsa z Belgii, który dostarczał dziewczyny na orgie z politykami organizowanymi przez DSK.

Po bankructwie LSK (Leyne Strauss-Kahn i partnerzy) zostało 100 milionów euro długów. Do rozpoczęcia działalności banku i funduszu inwestycyjnego już nie doszło. Były minister gospodarki i prezes MFW, a także niedoszły kandydat na prezydenta Francji twierdzi, że ​​jego były partner ukrył przed nim sytuację finansową grupy.

Media jednak np. pytają, czy DSK mógł nie wiedzieć, że Thierry Leyne zarządzał funduszami i nie płacił podatków, a pieniądze pozyskiwał od nie zawsze kryształowych w świetle prawa klientów? W sprawie pojawiają się rosyjscy oligarchowie, watażkowie z Sudanu Południowego, zamożni lichwiarze. W grę może wchodzić też pranie brudnych pieniędzy. DSK też twierdzi, że nic o tym nie wiedział.

Świadek, a może podejrzany?

W lipcu 2019 r. Dominique Strauss-Kahn został objęty statusem „świadka w sprawie LSK”. To pośredni status pomiędzy „zwykłym świadkiem” a „podejrzanym”.

DSK opowiedział o spotkaniu w 2012 roku z Thierry Leyne. Mieli wspólnych znajomych, a Leyne był uważany za zdolnego finansistę. „Pomyślałem, że mogę dołączyć do dużego banku inwestycyjnego” – mówił Strauss Kahn. Dorzuca, że miał „zaawansowane kontakty z bankiem Lazarda”, ale pod koniec negocjacji bank się wycofał, „z uwagi na jego problemy prawne i relacje z nich w mediach”. Dlatego przyjął propozycję Thierry’ego Leyne’a.

Thierry Leyne prowadził wtedy spółkę holdingową o nazwie „Anatevka”. Składa się z piętnastu firm specjalizujących się w zarządzaniu aktywami i w ubezpieczeniach. Wszystkie miały siedziby w krajach znanych ze swojej „elastyczności” – Szwajcaria, Monako, Luksemburg, Izrael. DSK nie tylko nie sprawdzał partnera, ale wyrażał w mailach zadowolenie z „wolnej gotówki” w holdingu. Teraz tłumaczy, ze miał „przesadne zaufanie” do Leyne’a.

DLS nie zdziwił się, że w grudniu 2013 r. firma audytorska Ernst & Young zrezygnowała z funkcji „audytora” w luksemburskim oddziale spółek „Anatevki”. W prokuraturze tłumaczył, że uważał, iż ta rezygnacja była związana z jego wejściem do firmy i jego „statusem osoby politycznie narażonej”.

Przejęcia funkcji kontrolnych odmówiła też firma Pricewaterhouse Coopers (PwC). Sam wielki ekonomista DSK żadnych wątpliwości nie miał.

Piramida finansowa

Tymczasem Thierry Leyne miał już dawno kłopoty z podatkami i wymiarem sprawiedliwości. Prokuratura w Paryżu wszczęła wstępne dochodzenie w sprawie niewłaściwego wykorzystania własności korporacyjnej po kontroli organów podatkowych. Inspektorzy znaleźli rachunki na 400 000 euro za prywatne odrzutowce i podróże niezwiązane z działalnością zawodową Leyne’a. Były też opeiwające na tysiące euro rachunki z takich restauracji jak „La maison du caviar”, czy „Fouquet’s”. Finansista żył jak miliarder. Ten styl życia nie był też obcy DSK. W jego przypadku do „pensyjki” z MFW dokładała bogata żona. Przynajmniej dopóki nie odeszła po aferach seksualnych z udziałem jej męża.

Kilka miesięcy po utworzeniu banku LSK pojawiło się ogłoszenie o uruchomieniu funduszu inwestycyjnego zwanego „globalnym funduszem inwestycyjnym DSK”. Odebrano to jako „wielki powrót na ryni finansowe zdetronizowanego ekonomisty. Partnerzy mieli ambicje zdobyć dwa miliardy euro.

Pomimo problemów wizerunkowych Strauss-Kahn był uważany za członka elity władzy i miał być gwarancją dla kolejnych operacji i przynęta dla inwestorów. W projekt funduszu inwestycyjnego DSK zaangażował nawet swojego syna i córkę. Zamiast 2 mld zebrano jednak tylko pół miliarda.

Śledczy szacują, że około 200 klientów straciło swoje pieniądze na bankructwie LSK. Jednak tylko czterech z nich złożyły skargi. Być może inwestorzy też mogliby mieć problemy z wyjaśnieniem źródeł ich pochodzenia. Przykładem jest tu 6 milionów zainwestowanych przez rodzinę Liuby Wildensteinowej. Mogły one pochodzić z oszustw podatkowych słynnego handlarza dzieł sztuki Daniela Wildensteina. Kiedy nie otrzymywała spodziewanych odsetek interweniowła u DSK, którego znała osobiście. Polityk musiał więc o kłopotach firmy wiedzieć…

Ciekawa lista inwestorów

Na liście klientów byli podejrzany lichwiarz, watażkowie z Sudanu, ale także… krewni Putina. Angelo Codignoni, znajomy Silvio Berlusconiego rozważał zainwestowanie kilku milionów euro w LSK i dołączenie do zarządu grupy. Thierry Leyne skorzystał z pośrednictwa Codignoniego podczas podróży do Rosji. DSK był informowany o postępach negocjacji w Rosji.

Włoch nagle zerwał negocjacje wiosną 2014 roku. Wydaje się, że reprezentował rosyjskich finansistów z „ABR Management”. ABR była zależna od banku Rossija, nazywanego „bankiem Władimira Putina”. Wiosną 2014 r. kierownictwo ABR miało problemy po otwarciu placówek na anektowanym Krymie, co uczyniła jako jedna z pierwszych placówek finansowych.

Grupie groziły sankcje międzynarodowe. Thierry Leyne napisał do DSK: „Miałem Angelo, który do mnie zadzwonił, opowiem ci o tym jutro, ale nie wygląda to dobrze dla nas”. Właśnie wtedy rozpoczęło się zamrażanie niektórych rosyjskich aktywów za granicą. Ostatecznie wierzycieli tej piramidy finansowej opędzono pieniędzmi pozyskanymi od małżeństwa Urbachów z Marsylii biznesmena z Mauretanii Mohameda Bouamatou. Na liście inwestorów są też ukraiński miliarder Viktor Pinchuk, który pożyczy dwa miliony za pośrednictwem jednej ze swoich spółek.

DSK twierdzi, że na spółce sam sporo stracił. Śledczy znaleźli jednak dwie pożyczki pobrane z LSK bez oprocentowania – 750 000 euro i 700 000 euro dopłaty do wnoszonego kapitału do LSK. W chwili śmierci Thierry’ego Leyne’a DSK spłacił tylko połowę pożyczek. Do tego było otwarcie konta na około 300 000 euro, czy 150 000 euro na adwokatów dla DSK.

Przypomina to w pewnych elementach aferę Amber Gold w Polsce, ale trzeba pamiętać, że Francja mu „tradycje” sięgające XIX wieku i wpuszczenia np. setek tysięcy inwestorów w kanał… panamski.

Źródło: France Info

REKLAMA