
Kilkanaście miast w północnych Włoszech zostało praktycznie zamkniętych. Władze zarządzają kwarantanne po tym jak lawinowo zaczęła rosnąc liczba zarażeń koronawirusem.
W północnych Włoszech w ciągu zaledwie niewiele więcej niż doby liczba osób, u których zdiagnozowano zarażenie koronawirusem wzrosła z 6 do 17 przypadków. Jeden z chorych zmarł i jest pierwszym Europejczykiem ofiarą.
Po tych wydarzeniach władze Lombardii i Wenecji Euganejskiej na północy Włoch podjęły radykalne działania mające zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. W kilkunastu miasteczkach życie praktycznie zamarło. Odwołano wszystkie imprezy, zamknięto wszystkie restauracje, kina i wszelkie publiczne przybytki. W tym kościoły. Mieszkańcy nie powinni wychodzić z domów.
Nie są to jeszcze takie restrykcje jak w chińskiej prowincji Hubei i Wuhan, ale władze traktują sprawę bardzo poważnie. Niektóre ograniczenia wprowadziły same samorządy miejskie, nie czekając na decyzje władz regionów.
Włoscy lekarze twierdzą, że epidemia wkracza w nową, groźniejszą fazę. Wśród zarażonych są osoby, które były w Chinach. Zaraziły się więc we Włoszech.
– Wciąż nie wiemy, od kogo rozprzestrzenił się wirus, być może od kogoś, kto już wyzdrowiał – poinformował Giulio Gallera z władz Lombardii. – Przypadki zarażenia zanotowane w Lombardii to pierwsze, do jakich doszło na terytorium Włoch, co oznacza nową fazę – oświadczył Giuseppe Ippolito, dyrektor naukowy rzymskiego szpitala zakaźnego Spallanzani.
Łączna liczba przypadków w całych Włoszech w ciągu niecałych dwóch dni wzrosła o ponad 300% – z 6 do 19. Najwięcej z nich – 17 odnotowano w dwóch północnych regionach – Lombardii i Wenecji Euganejskiej.