Minister zdrowia przyznaje: „Koronawirus prędzej czy później będzie w Polsce”

Będą zmiany w odwoływaniu wizyt u lekarzy?
Łukasz Szumowski Foto: print screen z YouTube/Prawo i Sprawiedliwość
REKLAMA

Koronawirus szaleje obecnie w Italii, gdzie na ferie wyjechały dziesiątki tysięcy Polaków. Istnieje spore ryzyko, że po ich powrocie do kraju pojawią się u nas pierwsze informacje o zarażeniach. Obawy podziela minister zdrowia.

Już 7 osób zmarło we Włoszech z powodu koronawirusa. 11 tysięcy osób objętych zostało kwarantanną. Włoskie Alpy to bardzo popularny kierunek wśród polskich narciarzy. Dlatego istnieje ryzyko, że turyści wracający z ferii mogą przywieźć ze sobą epidemię. Obawę wyraża również polski minister zdrowia – Łukasz Szumowski.

Minister powiedział, że „wirus prędzej czy później pojawi się w Polsce”.

REKLAMA

– Jesteśmy przygotowani na hospitalizację pacjentów, ich izolację; na to, by objąć ich opieką – zapewnił.

Szumowski powiedział w poniedziałek w Polsat News, że planowane jest uruchomienie kolejnych laboratoriów mogących badać próbki pod kątem koronawirusa.  Zaakcentował jednak, że nie ma w Polsce żadnego potwierdzonego przypadku.

Obecnie badania realizują: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH) i Wojewódzki Szpital Zakaźny w Warszawie.

– Czas dotarcia próbki do laboratorium służb sanitarnych będzie bardzo krótki, zresztą do tej pory też był krótki i wszystkie wyniki mieliśmy w przeciągu 24 godzin – powiedział szef MZ.

Minister był pytany o przypadek Polki, która miała w niedzielę wrócić z Mediolanu z objawami infekcji, zgłosiła się do lekarza i udała się za jego radą do szpitala, skąd ją odesłano z niczym. – Wyjaśniamy tę sprawę – powiedział.

– W tej chwili instrukcja jest taka, że każdy pacjent, który jest z regionu czerwonego Włoch – jeżeli ma objawy infekcji i miał kontakt z osobą chorą […] – powinien telefonicznie skontaktować się ze służbami sanitarnymi, czyli sanepidem. Nie do lekarza rodzinnego, nie na SOR, nie na izbę przyjęć, tylko z sanepidem telefoniczny kontakt – dodał.

Zaznaczył, że po powrocie z Włoch nie należy profilaktycznie zgłaszać się do lekarza.

– W okresie grypowym i paragrypowym lepiej nie chodzić do lekarza profilaktycznie bo to ryzyko zainfekowania się wirusami – stwierdził.

Premier i GIS również się martwią

Podobną obawę najwyraźniej żywią również: Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas i premier Mateusz Morawiecki. Obaj bowiem zwrócili się wprost do wracających z Włoch turystów.

– Muszą oni zachować daleko idący spokój. […] Muszą widzieć, że mogli spotkać się z zagrożeniem. Między nami mówiąc, ono nie jest tak wielkie, jak się wszystkim wydaje – mówił Pinkas w TVN24.

Szef GIS wyraził nadzieję, że władze włoskie poradzą sobie z problemem. Zaznaczył, że koronawirus może zostać zwalczony za pomocą „rozsądku, spokoju, braku paniki i własnej odpowiedzialności”. Ponadto GIS przypomniał, że leczenie chorych przebiega objawowo i 80 proc. z nich „przechodzi tę infekcję gładko”.

Do Polaków wracających z Włoch zwrócił się również prezes Rady Ministrów.

– Jest to popularny kierunek wyjazdów na narty dla części Polaków. Mamy także sporo naszych rodaków we Włoszech. Tutaj szczególnie ważne jest dla tych osób, które wracają na tzw. kołach – samochodami, pociągami, żeby te osoby w odpowiedni sposób zawiadywały swoim zdrowiem poprzez te komunikaty, które również otrzymują z Ministerstwa Zdrowia – mówił Morawiecki.

Miejmy nadzieję, że jeśli już pojawią się pierwsze przypadki koronawirusa w naszym kraju, to zwycięży zdrowy rozsądek, a nie akcje takie jak tak krakowskiego MOT-u. Chorzy powinni jak najszybciej zgłosić się do szpitali i zostać poddani kwarantannie.

Na ten moment epidemia rozprzestrzeniła się na 25 krajów i terytoriów na świecie, w tym na kilka europejskich, m.in. Włochy, Niemcy, Francję i Finlandię, a także – USA.

Źródło: PAP/Nczas.com/TVN24

REKLAMA