
Nikaragua walczy z koronawirusem zupełnie inaczej niż większość państw. Nie ma mowy o kwarantannach czy izolacji. Zamiast tego organizowane są tam masowe wiece.
Rząd Nikaragui zorganizował publiczne wiece w całym kraju pod hasłem: „Love Walk in the Covid-19”. Hasło jest parafrazą tytułu powieści autorstwa Gabriela Garcii Marqueza „Love in the Time of Cholera”.
Pierwszy wiec odbył się w sobotę w stolicy Nikaragui Managui. Wzięły w nim udział setki osób. Podobne wydarzenia będą miały miejsce w tym tygodniu w całym kraju.
Mimo, że nadzór epidemiologiczny został wdrożony na lotniskach i na granicach, a aż 19 szpitali wyposażono w sprzęt przeznaczony do leczenia pacjentów z objawami COVID-19, to od 14 marca MZ nie ogłosiło żadnych nowych przypadków zachorowań.
Co ciekawe, Nikaragua nie wprowadziła obowiązkowej kwarantanny. Nie są nią objęci nawet ludzie przybywający z miejsc dotkniętych pandemią.
Rząd nie wprowadził w zasadzie żadnych ograniczeń, a mimo to wydaje się, że epidemia u nich ustaje. Zamiast tego obywatele Nikaragui chcą dalej gromadzić się na marszach.
– Będziemy maszerować z siłą i nadzieją w całym kraju, w stałej modlitwie i solidarności ze wszystkimi ludźmi, rodzinami, braćmi i siostrami na całym świecie, dotkniętymi koronawirusem – przekazała pierwsza dama Nikaragui Rosario Murillo.
Jak to możliwe, że tak nielogiczne podejście działa? Bardzo podobny pomysł na przejście epidemii mają Brytyjczycy, choć w apelach ich polityków nie słychać aż takiej beztroski.
Źródło: CNN