Szwedzka gazeta: „W tańcu śmierci wszyscy muszą cierpieć jednakowo”

Flaga Szwecji/fot. Pixabay
Flaga Szwecji/fot. Pixabay
REKLAMA

„W tańcu śmierci wszyscy muszą cierpieć jednakowo” – tak szwedzkie podejście do rozwiązania kryzysu określa publicysta gazety „Svenska Dagbladet”. Wg dziennika dla władz Szwecji ważniejsze jest równomierne rozprzestrzenienie się wirusa niż walka ze skalą pandemii.

Autor komentarza twierdzi, że główny epidemiolog kraju Anders Tegnell zwlekał z rekomendacją o pracy zdalnej z domu. A przecież „koronawirus nie zostanie ograniczony przez równość” – stwierdza we wtorek szwedzka gazeta.

„Tegnell tego nie chciał. Równość była ważniejsza. Chęć zapobiegania rozprzestrzenianiu się infekcji za wszelką cenę nie miała zastosowania, gdyż koszt takiego działania byłby nierówno rozłożony” – uważa autor komentarza.

REKLAMA

Według publicysty podobne podejście reprezentuje dyrektor generalny Urzędu Zdrowia Publicznego Johan Carlson, który stwierdził, że powodem powstrzymania się od zamykania szkół jest fakt, że „nie wszystkie dzieci mają właściwe środowisko domowe”. Na jednej z konferencji prasowej ekspert ten stwierdził, że jego urząd jest odpowiedzialny za dobre samopoczucie dzieci. „To prawda, ale dlaczego unikanie rozprzestrzeniania się infekcji musiało ustąpić celom ideologicznym” – zastanawia się komentator.

Jak pisze „Svenska Dagbladet”, wysiłki Szwecji w walce z koronawirusem są mniejsze i łagodniejsze niż w innych dotkniętych pandemią krajach. Cytowany przez gazetę Anders Tegnell tłumaczy, że to celowe podejście. „To potrwa długo. Musimy mieć zrównoważony rozwój w tym, co robimy. Następnie musimy ustalić poziom czegoś, co ludzie będą w stanie zaakceptować w miarę upływu czasu” – stwierdza epidemiolog. Publicysta stwierdza jednak, że wiele ludzi przekroczyło zalecenia autorytetów i poddało się dobrowolnej izolacji. „Teraz jesteśmy w sytuacji, w której każdy wysiłek odgrywa rolę” – podkreśla autor komentarza.

Redaktor naczelny „Dagens Nyheter” twierdzi, że Szwecja nie panuje nad epidemią. Apeluje do władz o zamknięcie granic.

– Nic nie wskazuje na to, że Szwecja ma kontrolę nad rozprzestrzenianiem się koronawirusa. (…). Musimy podjąć natychmiastowe działania w celu zmniejszenia szkód – apeluje redaktor naczelny „Dagens Nyheter” Peter Wolodarski. „Dagens Nyheter” to największy dziennik w Szwecji.

Mimo epidemii szwedzkie władze unikają radykalnych rozwiązań. Szef gazety oskarża je o spóźnioną reakcję na koronawirusa.

„Dagens Nyheter” przekonuje, że Urząd Zdrowia Publicznego działa opieszale, a jego ocena sytuacji jest niewłaściwa. Np. jeszcze kilka dni temu resort uważał, że Szwecja tylko importuje chorych na koronawirusa.

Mało tego, resort zdrowia miał bardzo późno ostrzec tzw. grupy ryzyka, aby unikały tłumów i miejsc publicznych. Również władze samorządowe nic nie robią sobie z epidemii.

Jako przykład świadczyć może fakt, że tydzień temu w Sztokholmie odbył się finał eliminacji do Eurowizji. Impreza odbyła się z udziałem publiczności, mimo, że w stolicy rosła liczba zakażonych.

Szwecja jako jedyny kraj skandynawski nie zdecydowała się na zamknięcie szkół. Natomiast w piątek premier Szwecji Stefan Loefven zapowiedział jedynie, że można spodziewać się utrudniających życie ograniczeń.

Z kolei „Dagens Nyheter” alarmuje, że niebawem szwedzkiej służbie zdrowia zabraknie materiałów ochronnych. Skala problemu jest jednak nieznana, bo resort nie podaje danych.

Tu warto podkleślić, że w Szwecji materiały takie wytwarza tylko jeden producent. A w związku z epidemią import nie wchodzi w grę.

W Szwecji potwierdzono koronawirusa u ponad 800 osób, z czego ponad 300 w regionie Sztokholmu. Zmarła jedna osoba.

Źródło: wPolityce / Dagens Nyheter/ PAP

REKLAMA