Powiedział w sklepie, że jest na kwarantannie. Interweniowała policja

W weekend doszło w Katowicach do gangsterskich porachunków. Foto: lubuska.policja.gov.pl
W weekend doszło w Katowicach do gangsterskich porachunków. Foto: lubuska.policja.gov.pl
REKLAMA

Mężczyzna w trakcie zakupów w sklepie powiedział, że jest na kwarantannie. Przerażona obsługa sklepu wezwała policję. Jak się okazało doszło do nieporozumienia.

Zdarzenia miało miejsce w jednym ze sklepów w Zawadzkiem (województwo opolskie). Mężczyzna robiący tam zakupy rozmawiał przez telefon. Swojemu rozmówcy miał zdradzić, że powinien przebywać na kwarantannie.

Rozmowę usłyszał jeden z pracowników sklepu i przeraził się nie na żarty. Gdyby była to prawda, to kwarantannie trzeba by było poddać wszystkich, którzy wraz z „uciekinierem” znajdowali się wtedy w sklepie.

REKLAMA

Na miejsce wezwano więc policję. – Otrzymaliśmy zgłoszenie o tym, że osoba, która powinna przebywać na kwarantannie zamiast tego jest w sklepie. Policjanci pojechali na miejsce, by zweryfikować tę informację – mówi Anna Kutynia, rzecznik policji w Strzelcach Opolskich.

Okazało się jednak, że doszło do nieporozumienia. „Kwarantanna” w ustach mężczyzny była tylko skrótem myślowym. Tłumaczył on przez telefon swojemu koledze, że jego szef, w związku z pandemią, zalecił mu i innym pracownikom pozostanie w domu.

– A mężczyzna w rozmowie telefonicznej nazwał to kwarantanną, co zostało źle zrozumiane przez obsługę sklepu – przyznaje Kutynia.

„Każdy pacjent objęty kwarantanną domową musi być odpowiedzialny i nie narażać innych na ryzyko. Przypominamy, że złamanie kwarantanny podlega karze” – przypomina policja na swojej stronie. A my przypominamy, że taka kara wynosi aż 5 tysięcy złotych. Nie warto więc ryzykować własnego zdrowia i finansów.

Źródło: TVN 24, nczas.com

REKLAMA