
Restrykcje dotyczące walki z koronawirusem rozlały się na cały świat. Napiwek pozostawiony przez klient restauracji na amerykańskiej Florydzie miał być zapewne gestem solidarności.
Po zjedzeniu posiłku klient zostawił personelowi restauracji 10 000 dolarów napiwku. Lokal miał zostać zamknięty następnego dnia miano na czas walki z epidemią. 20 pracowników zakładu podzieliło sumę równo pomiędzy siebie i potraktowało jako „zasiłek” na przyszły czas bezrobocia.
„Pomimo wszystkich negatywnych zjawisk, o których teraz słyszymy na świecie, wciąż są absolutnie fantastyczni ludzie” – skomentowała gest gościa lokalna telewizja „Skillets”.
Rzecz wydarzyła się w Naples na zachodnim wybrzeżu Florydy – dzień przed wejściem w życie nakazu gubernatora o zamknięciu wszystkich restauracji w tym stanie, z wyjątkiem dań na wynos.
– Nie wiemy, kto to był – powiedział właściciel restauracji. – Mamy stałych bywalców, którzy przyjeżdżają tu od lat, są naszymi przyjaciółmi, ale nie zawsze znamy ich nazwiska – dodał.
Każdy z 20 pracowników restauracji wrócił do domu z dodatkowymi 500 USD w kieszeni.
Swoją drogą ciekawe, jakie frykasy tam serwowano?
Źródło: Le Figaro/ AFP