
Władza prze do wyborów prezydenckich, a samorządy, na które spada ich organizacja, coraz częściej się buntują. Prominentny działacz Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki zaczyna grozić.
– Niech samorządowcy, którzy tak buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo i uniemożliwią przeprowadzenie wyborów prezydenckich, liczą się z tym, że stracą swoje stanowiska – powiedział na antenie „Radia Kraków” Terlecki.
Samorządowcy coraz głośniej protestują przeciwko organizacji wyborów prezydenckich 10 maja. Na władzach lokalnych spoczywa bowiem przeprowadzenie szkolenia członków komisji wyborczych, a także właściwe zabezpieczenie lokali.
W ostatnich dniach sprzeciw wyrazili m.in. prezydenci: Warszawy, Wrocławia, Gdyni, Sopotu, Będzina, Sosnowca, Ciechanowa oraz wójt pomorskiej gminy Potęgowo. To oni muszą podpisać zarządzenia wskazujące osoby odpowiedzialne za pracę przy majowych wyborach prezydenckich.
– To nie jest tak, że samorząd może sobie działać poza prawem obowiązującym w Polsce. Oczywiste jest, że są odpowiednie przepisy, które umożliwiają postępowanie wobec takich osób, które zechcą ustawić się ponad prawem, czy poza prawem, łącznie z możliwością wyznaczenia komisarzy – odparł szef klubu PiS.
– Więc niech ci samorządowcy, którzy teraz tak buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo i uniemożliwią wybory – niech się liczą z tym, że stracą swoje stanowiska – oświadczył Terlecki.