
Nagły zwrot Macrona ku suwerenizmowi gospodarczemu i zapowiedź odbudowy własnej produkcji stał się przedmiotem kpin opozycji. Zwłaszcza, że prezydent Macron był do niedawna zwolennikiem globalizacji.
Sygnały zwrotu w kierunku towarów „made in France” pojawiały się już wcześniej. Kilka dni temu mówił o tym minister ekonomii i finansów Bruno Le Maire. Wzywał też do kupowania tego co francuskie.
„Naszym dzisiejszym priorytetem jest zwiększanie produkcji we Francji ”- oświadczył we wtorek 31 marca sam Emmanuel Macron. Postawił w tym temacie kropkę nad i. Prezydent Republiki odwiedził przedsiębiorstwo produkujące maski ochronne, których we Francji brakowało od początku kryzysu.
Firma Kolmi-Hopen mieści się w Saint-Barthélemy-d’Anjou w departamencie Maine-et-Loire. Szef państwa podczas wizyty w tym miejscu zapowiedział, że dąży do zagwarantowania Francji „pełnej i całkowitej niezależności” w produkcji masek do końca roku.
Opozycja krytykuje
Na razie jednak miliard masek leci z Chin, a opozycja wyśmiewa ten zwrot Emmanuela Macrona ku wspieraniu krajowej produkcji. Kpią politycy komunistyczni i narodowi. Jean-Luc Mélenchon z lewicowej „Zbuntowanej Francji” (LFI) zauważa, że prezydent „nareszcie coś zrozumiał”.
Przypomina się, że zaledwie dwa lata wcześniej firma Sperian w Plaintel, która mogła produkować prawie milion masek dziennie, została kupiona przez amerykańską firmę Honeywell, a jej produkcja przeniesiona za granicę. Poseł LFI Manuel Bompard kpi „Zaalarmowani w tym czasie Macron i Le Maire nic nie zrobili”.
Także Marine Le Pen zakwestionowała wiarygodność głowy państwa. Przypomniała, że za czasów prezydentury Hollande‘a, Macron jako jego minister gospodarki, brał udział w wyprzedaży „wielu naszych flagowych firm przemysłowych”, a teraz udaje, że „odkrywa na nowo koncepcję suwerenności gospodarczej”.
Polityk Les Républicains (LR) Éric Ciotti z zadowoleniem przyjął zwrot głowy państwa, ale sugeruje, że decyzje te są spóźnione. Wskazuje, że samowystarczalność Francji w maski, respiratory, czy testy zostanie, będzie zapewniona. Jednak dopiero w momencie, kiedy szczyt epidemii będzie już za Francją, a maski i respiratory nie potrzebne.
Wydaje się jednak, że niezupełnie tylko o brak krajowej produkcji tutaj chodzi. Tak to w etatystycznej gospodarce już bywa, że każde przestawianie zwrotnicy bywa tam spóźnione. To właściwie cała historia ekonomii francuskiej i jej wada niemal „wrodzona”. Nie liberalizm gospodarczy jest tu wrogiem, ale jego „upaństwowienie”…
Emmanuel #Macron a enfin pris la mesure des besoins massifs de masques, respirateurs et tests.
Notre pays sera prêt en mai, sans doute bien après le pic de l’épidémie…#coronavirus #covid19 https://t.co/0vUNlQVlUw
— Eric Ciotti (@ECiotti) March 31, 2020
Źródło: Le Figaro