
Wbrew obiegowej opinii jakoby obecne obostrzenia nakładane przez rząd Mateusza Morawieckiego były jedyną słuszną drogą walki z epidemią koronawirusa, inne państwa pokazują, że można to zrobić inaczej. Przykładem jest chociażby Szwecja.
W Szwecji epidemia jest na nieco bardziej rozwiniętym poziomie niż w Polsce. Liczba osób zakażonych jest niespełna dwa razy wyższa i wynosi 5466 osób, natomiast liczba ofiar śmiertelnych jest ponad cztery razy większa i wynosi dokładnie 282.
Premier Stefan Löfven zamiast zakazów po prostu apeluje jednak do mieszkańców, by ci zastosowali się do porad Urzędu ds. Zdrowia. Tak silnych obostrzeń jak chociażby w Polsce, czy w innych krajach Europy nie widać.
W kraju ciągle funkcjonują wyciągi narciarskie, salony fryzjerskie, puby, bary czy restauracje, choć oczywiście klientów nie ma w nich obecnie zbyt wielu. Otwarte pozostają także siłownie, kluby fitness i inne obiekty sportowe.
Także w kwestii nauczania Szwecja stosuje inne podejście niż Polska, gdzie wprowadzano nauczanie zdalnie. Jego przykład mogliśmy zobaczyć w TVP. Część szkół została otwarta, jednak wiele z nich ciągle funkcjonuje, choć tu także ubyło uczniów.
Źródło: rp.pl