Epidemia szaleje, a oni wciąż przyjmują nielegalnych imigrantów. Kolejne łodzie przybijają do brytyjskich brzegów

Nielegalni imigranci na pokładzie statku brytyjskiej Border Force - straży granicznej. Zdjęcie: Dostawca: PAP/PA
Nielegalni imigranci na pokładzie statku brytyjskiej Border Force - straży granicznej. Zdjęcie: Dostawca: PAP/PA
REKLAMA

Brytyjska straż przybrzeżna przechwyciła na Kanale La Manche łódź z kilkudziesięcioma nielegalnymi imigrantami. Nie odesłano ich jednak do Francji, a przyjęto w Dover.

Mimo epidemii koronawirusa w najlepsze trwa najazd nielegalnych imigrantów na europejskie państwa. W weekend brytyjska straż przejęła łódź nimi na Kanale La Manche. Na pokładzie było 53 przybyszy z Iraku, Iranu, Syrii, Jemenu, a nawet Kuwejtu.

Kilka dni wcześniej – w czwartek przejęto łódź z 52 imigrantami, tym razem głównie z Afganistanu, ale także z Iraku. Wszyscy nielegalni przybysze trafili do ośrodka w Dover.

REKLAMA

Na razie nie wiadomo, czy rozpoznano u nich obecność koronawirusa. Takie jednak przypadki zdiagnozowano wśród imigrantów koczujących w obozowiskach w Calais i w Dunkierce. To z tych miejsc nielegalni imigranci przeprawiają się łodziami na druga stronę kanału – do Wielkiej Brytanii. W obozowiskach tych przebywa teraz około 3 tysiące osób.

Clare Moseley, założycielka organizacji Care4Calais, ostrzega, że w obozach może dojść do prawdziwej katastrofy humanitarnej. ​​

– To jest wielki problem , bo tam (w obozach – przyp. red.) nie można wdrożyć strategii walki, którą zaprowadzono w krajach Europy – mówi w rozmowie z dziennikiem „Sun”. – Nie da się utrzymać dystansu, nie da się izolować, nie mają gdzie myc rąk – powiedziała i wezwała państwo francuskie do interwencji.

Podjąć ją mają brytyjskie i francuskie ministerstwa spraw wewnętrznych. Jak na razie zupełnie nie sprawdzają się zapowiedzi premiera Borisa Johnsona o powstrzymaniu nielegalnej imigracji. W 2019 roku deportowano zaledwie 15% nielegalnych imigrantów, którzy przez kanał przedostawali się do Wielkiej Brytanii.

REKLAMA