
Kilka azjatyckich mediów informuje o relacjach mieszkańców Wuhan, którzy mieli być świadkami kremowania żywych osób. Na razie nie potwierdzono prawdziwości tych doniesień.
O takich przypadkach informuje Radio Free Asia (RFA), tajwańska telewizja NTD i portal Taiwan News. Jak podają mają istnieć nagrania rejestrujące te zdarzenia. Są tez relacje świadków, ale samych anonimowych. RFA zwróciło się do władz Komunistycznej Partii Chin z pytaniami w tej sprawie. Te jednak ani nie zaprzeczyły, ani nie potwierdziły, że takie dramatyczne zdarzenia miały miejsce.
W szpitalach Wuhan brakowało miejsca dla kolejnych chorych. Dlatego wedle doniesień osoby, których stan, wedle oceny lekarzy nie miały szans na wyzdrowienie, były pakowane w foliowe worki i wywożone do krematoriów w domach pogrzebowych i tam żywcem palone. Często były przytomne – twierdzi Ma jeden z anonimowych informatorów, który sam pracuje w domu pogrzebowym. Według niego są nawet nagrania, na których słychać krzyk palonych żywcem osób.
Ma mówi też o zeznaniu jednej ze starszych kobiet, która była pacjentką w szpitalu. nagranie z jej zeznaniem wyemitowała telewizja NTD. Kobieta opowiada, iż była świadkiem jak starszego niż ona mężczyznę zapakowano do worka i również odesłano do krematorium.
– On nie był martwy, jego stopy i ręce wciąż się poruszały – opowiada kobieta. – Wsadzili go do patikowego worka i zapieli zamek . Potem zapakowali do czterech worków.
Kobieta powiedziała również, że czuła, iż starsi pacjenci w szpitalu byli traktowani „jak martwe psy”. Jak opowiada była świadkiem kilku takich zdarzeń. Mówi, że w szpitalu nie było teków i dostępny był tylko tlen.
Żadne z mediów podających te informacje nie było w stanie potwierdzić ich prawdziwości. Anonimowe nagrania krążą w sieci, ale nie da się ustalić ich wiarygodności, ani źródła pochodzenia. Powstały jeszcze w lutym.
Tym niemniej coraz częściej poddawane są w wątpliwość statystyki dotyczące liczby zarażonych i ofiar w Chinach. Wedle władz w z powodu koronawirusa miało umrzeć 3331 osób. Tymczasem tylko do Wuhan miano zamówić około 50 tysięcy urn. W kilku domach pogrzebowych wydawane są już prochy zmarłych, a kolejkach stoją tysiące bliskich.