
Poprawiana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości tzw. tarcza antykryzysowa zakłada m.in pełny dostęp do danych lokalizacyjnych użytkowników smartfonów.
Inwigilacja ma wg rządzących pomóc w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2. Przede wszystkim ma pomóc ustalić, czy nie są łamane zakazy gromadzenia się i wychodzenia z domów bez uzasadnionej potrzeby.
„W związku z przeciwdziałaniem COVID-19, podczas stanu zagrożenia epidemicznego, stanu epidemii albo stanu klęski żywiołowej, operator jest obowiązany do udostępniania ministrowi właściwemu do spraw informatyzacji danych o lokalizacji, obejmujących okres ostatnich 14 dni, telekomunikacyjnego urządzenia użytkownika końcowego chorego na chorobę zakaźną COVID-19 lub objętego kwarantanną, na żądanie oraz w sposób i w formie ustalonej przez ministra właściwego do spraw informatyzacji” – napisano w projekcie ustawy.
Od 1 kwietnia wszyscy użytkownicy smartfonów, którzy poddani zostali przymusowej kwarantannie, muszą zainstalować aplikację „Kwarantanna domowa”. Aplikacja zbiera dane lokalizacyjne i przekazuje rządowi.
Teraz uprawnienia te zostaną rozszerzone. Rząd będzie miał dostęp do wszystkich lokalizacji, a nie tylko tych osób poddanych kwarantannie.
„Dane o miejscu przemieszczania się tych osób w ostatnich 14 dniach mają na celu sprawdzenie, w jakich miejscach mogło dochodzić do zarażeń, tak, aby odpowiednio wcześnie przygotować służby medyczne na ewentualne wzrosty zachorowań” – tłumaczy resort cyfryzacji w wiadomości przesłanej tvn24bis.pl.
Dane mają być teoretycznie anonimowe i przekazywane tylko w stanie zagrożenia epidemicznego, epidemii albo klęski żywiołowej.