
Profesor Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, nie rozumie niektórych restrykcji związanych z koronawirusem. Lekarz uważa, że rząd powinien raczej zachęcać Polaków, by się ruszali, a nie karać za jazdę na rowerze.
– Absolutnie nie rozumiem prześladowania ludzi i dawania mandatów za to, że biegają czy jeżdżą na rowerach. Niech założą maski i się ruszają – mówił prof. Simon w TVN24.
– Przecież jak będziemy ćwiczyć, to nas to uodporni, a nie odwrotnie. Póki co przybywa osób, które siedzą w domach i spożywają nadmierne ilości alkoholu. Mamy pełno takich przywożonych na izbę przyjęć z alkoholowym zapaleniem wątroby. To będzie katastrofa. To właśnie tężyzna fizyczna przeciwdziała szerzeniu się tego rodzaju zakażeń, a nie siedzenie w domu, kłótnie i picie wódki – ocenił.
Wirusolog z jednej strony pochwalił rząd za wprowadzenie obowiązku zakrywania twarzy, ale z drugiej strony nie rozumie, dlaczego przepis wejdzie w życie dopiero za tydzień, 16 kwietnia.
Otworzyć sklepy
Profesor uważa także, że należy jak najszybciej znieść te restrykcje, które są możliwe, by otworzyć polską gospodarkę.
– Komu przeszkadza sklep jubilerski czy ten, który sprzedaje jakieś walizki? Ilu ludzi kupuje walizki czy meble? Pójdą w maskach, umyją ręce, maski będzie miała obsługa i handel będzie szedł. W ten sposób sprzedajemy nasze wyroby i utrzymujemy koniunkturę – po to, by nie doszło do zapaści – grzmiał.
Prof. Simon wypowiedział się także na temat środków ochronnych w jego szpitalu. – Z początkiem marca było słabo, a potem zrobiło się katastrofalnie – przyznawał.
Obecnie sytuacja na szczęście jest już lepsza. Jak mówił na antenie TVN24 profesor, wpływ na poprawę sytuacji miało wiele czynników, w tym prywatni darczyńcy.
– Już nie żebrzemy, nie prosimy. Dowożą nam te przyłbice w różnych kombinacjach. Problem jest z lepszymi jakościowo maskami, ale medycy starają się je oszczędzać – podkreślił.
Źródło: TVN24/NCzas