Kulczyk zawstydziła rząd! Pomoc w czasie zarazy bez medialnej szopki

Dominika Kulczyk i Mateusz Morawiecki (kolaż).
Dominika Kulczyk i Mateusz Morawiecki (kolaż). Fot. PAP
REKLAMA

Bez błysku fleszy, bez uroczystości rządowych, w cieniu. Na lotnisku w Poznaniu dzień po dniu lądują transporty sprzętu medycznego dla lekarzy. Przedsięwzięcie finansuje fundacja Dominiki Kulczyk.

Tuż po świętach w Warszawie wylądował największy samolot transportowy świata – An-225. Na pokładzie znalazło się ok. 96 ton sprzętu medycznego do walki z koronawirusem.

Lądowanie samolotu zorganizowano z wielką pompą. Telewizja Publiczna relacjonowała przylot na żywo, robiła wywiad z pilotem, w rolę komentatorów – tym razem lotniczych – wcielili się znani dziennikarze na usługach rządu. Tzw. eksperci od wszystkiego, czyli od niczego.

REKLAMA

W blasku fleszy taplali się oczywiście przedstawiciele państwa. Na płycie rozstawiono mikrofony, ściągnięto kamery, do narodu przemawiał premier Morawiecki, na pierwszą linię wystawiono też Jacka Sasina.

Koszt zabawy? Jedynie 12 mln złotych za sam lot. Sukces, proszę państwa, jakiego świat nie widział. Oto miś na miarę naszych czasów. Niedowiarki otworzyli oczy.

Tymczasem dzień później po cichu, bez obecności państwowej telewizji no i bez polityków, w Poznaniu wylądował dreamliner Polskich Linii Lotniczych LOT.

Pierwszy z czterech tur transportu sprzętu zamówionego przez Naczelną Izbę Lekarską. Środki ochronne mają trafić do 140 tysięcy lekarzy.

W czterech transportach do Polski trafi 57 ton sprzętu. W tym ok. milion masek chirurgicznych, 1,5 mln masek FFP2 i po 100 tys. kombinezonów oraz gogli.

Samoloty lądują dzień po dniu, a 20 kwietnia cały sprzęt będzie już rozwieziony do placówek medycznych i do dyspozycji lekarzy.

Wszystko finansuje Dominika Kulczyk. A dokładniej jej fundacja – Kulczyk Foundation.

REKLAMA