
Akcja ratunkowa zwierząt w Wałbrzychu doczekała się nieoczekiwanego finału. Policja chce ścigać aktywistów, którzy zabrali zwierzęta zoofilom.
Dwóch nastoletnich dewiantów z Wałbrzycha zaczęło publikować w sieci nagrania ze swoimi psami i kotem. 12-sto i 15-sto latek siedzący na domowej kwarantannie bili, podduszali i gwałcili zwierzęta.
Na krótkich filmikach widać, że zwyrodnialcy np. rzucają zwierzętami o ścianę. Jeszcze obrzydliwsze rzeczy działy się poza kamerą – dewianci mieli np. masturbować i doprowadzać psa do wytrysku.
– Taką informację dostaliśmy od sąsiadów. Nastolatkowie się do tego przyznali. Powiedzieli, kiedy to było, a ich matka to potwierdziła – poinformował prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt Konrad Kuźmiński.
Obrońcy zwierząt ruszyli na pomoc ofiarom zoofilii. Jednak po udanej akcji sami aktywiści trafili na celownik… policji.
Okazało się, że wałbrzyska policja skierowała do sanepidu wniosek o ukaranie działaczy DIOZ za… złamanie zakazu przemieszczania się.
– Żyjemy w kraju, w którym znęcanie się nad zwierzętami jest lekceważone przez wszystkie instytucje państwowe. Policja w Wałbrzychu skierowała przeciwko nam wniosek o wymierzenie kary pieniężnej za to, że odebraliśmy dwa psy i jednego kota od skrajnej patologii, która wykorzystywała te zwierzęta seksualnie i katowała je – komentuje wniosek policji Kuźmiński.
Komenda Miejska Policji w Wałbrzychu złożyła wniosek do wałbrzyskiego SANEPIDu o ukaranie nas za URATOWANIE ŻYCIA MALTRETOWANYM ZWIERZĘTOM, nad którymi znęcali się młodzi dewianci z Wałbrzycha. Chodzi o rzekome naruszenie bezprawnego zakazu przemieszczania się. pic.twitter.com/W86SJhTcCa
— Konrad Kuźmiński (@KuzminskiKonrad) April 16, 2020
Kuźmiński dodał, że zakaz jest niezgodny z konstytucją i kwestionuje go np. Rzecznik Praw Obywatelskich.
– Nikt nie kwestionuje, że trzeba było podjąć tę interwencję. Złamany został jednak przepis dotyczący przemieszczania się – broni decyzji mł. asp. Marcin Świeży, oficer prasowy KMP w Wałbrzychu.
Ponadto policja nie słucha argumentów obrońców zwierząt, iż w trakcie akcji używali kombinezonów ochronnych. – Jaka jest pewność, że faktycznie chroniły? Policjanci idący na interwencję do miejsca objętego kwarantanną mają obowiązek zakładać kombinezony z certyfikatem – mówi funkcjonariusz.
– Istnieje też podejrzenie, że przedstawiciele inspektoratu bezprawnie weszli do mieszkania, a na udostępnionym na Facebooku filmie z interwencji pokazali twarze nastolatków – dodał policjant.
Źródło: Onet