
Dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy dał się złapać bez maseczki. Policjanci chcieli wlepić mu mandat, jednak ten go nie przyjął twierdząc, że ta sankcja jest nielegalna. „Nie mamy stanu wyjątkowego” – bronił się.
W związku z epidemią koronawirusa w Polsce panuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Temu kto się nie zastosuje grożą kary od 5 000 do 30 000 zł nakładane przez GIS.
W samym GIS jednak zdania co do potrzeby zakładania masek są podzielone. Dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy przechodził przez park – gdy parki były jeszcze zamknięte – i funkcjonariusze przyłapali go z odkrytą całą twarzą.
Za pierwszym razem dostał pouczenie. Pojechał też drugi raz – parków wciąż nie otworzono. Wtedy już dostał mandat. Kary nie przyjął, a tłumaczył się tak jak ci wszyscy, których sanepid karze.
– To jest sankcja ze stanu wyjątkowego, którego nie mamy – mówił.
Co ciekawe Sanepid, którego legnickiego oddziału mężczyzna jest dyrektorem, od początku epidemii nałożył na Polaków ponad milion zł kary za podobne „wykroczenia”.
Źródło: TVP Wrocław