
Ktoś ukradł policji pieniądze z tajnego funduszu. Teraz okazuje się, że wcześniej spalono sprzęt do podsłuchów.
Z Wydziału Techniki Operacyjnej, najtajniejszego w mazowieckiej policji, zniknęło 225 tys. złotych z funduszu operacyjnego. Podejrzanym jest naczelnik tajnego wydziału.
Według śledczych Karol R. pobierał zaliczki na poczet tajnych zakupów sprzętu, ale się z nich nie rozliczał. Gdy zniknięcie pieniędzy wykazała kontrola naczelnik uderzył rozpędzonym służbowym autem w latarnie, a media zaczęły przypuszczać, że chciał popełnić samobójstwo.
Teraz „Rzeczpospolita” ujawniła, że zanim odkryto straty w tajnym funduszu, w tajemniczych okolicznościach spłonął policyjny magazyn. Płomień pochłonął bardzo drogi sprzęt – w tym urządzenia do podsłuchów.
Co zaskakujące – nikt nie powiązał tych dwóch zdarzeń. Śledztwo w sprawie pożaru w magazynie umorzono.
Pożar wybuchł 12 lutego ub. roku w gmachu komendy w Radomiu. Ogień pojawił się w magazynie sekcji instalacji – tam znajdował się najdroższy, najnowocześniejszy sprzęt całego wydziału.
– W pomieszczeniu nastąpiła eksplozja. Chwilę po tym, gdy korytarzem w pobliżu przechodził policjant. Gdyby zjawił się wcześniej, mogłoby dojść do tragedii – twierdzą informatorzy „Rzeczpospolitej”.
Co ciekawe, Straż Pożarna nie była w stanie ustalić przyczyny powstania ognia. Określiła ją jako „nieznaną”.
Natomiast prokuratura rejonowa umorzyła śledztwo po trzech miesiącach.
– Pożar zakwalifikowano jako zdarzenie losowe, uznano, że brak jest znamion przestępstwa. Straty spowodowane pożarem wyniosły ponad 228 tysięcy złotych – twierdzi prok. Beata Galas, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Z kolei biegły uznał, że bezpośrednią przyczyną było nadmierne nagrzanie się akumulatora… podczas jego ładowania za pomocą ładowarki. Dopiero teraz prokuratura okręgowa sprawdzi, czy było to zaniedbanie, czy też ktoś mógł działać w sposób celowy i przemyślany.
Według ustaleń „Rzeczpospolitej” oprócz sprzętu spłonęła dokumentacja – w tym ta z informacjami co kupiono, czy towar był w magazynie, kto z policjantów go wypożyczał, czy i kiedy go zwrócił.
– Pożar zamaskował wszystkie ubytki, jeżeli takie były, jeśli wzięto pieniądze z funduszu operacyjnego, a sprzętu nie kupiono. Albo jeżeli sprzęt zakupiono, a w magazynie go nie było – twierdzi informator dziennika.
Źródło: Rzeczpospolita