
Dostawa masek zamówionych przeze region paryski trafiła do… Hiszpanii. Nie był to jednak żaden gest solidarności, a wynik bezpardonowej walki o środki ochrony i działania „maseczkowych gangów”.
Firma odpowiadająca za transport zapewnia, że francuskie miasta Ille-De-France otrzymają swoje zamówienie zgodnie z obietnicą przed 15 maja. Nie wiadomo tylko, jak to się stanie.
„To wstydliwe i dramatyczne” – piszą francuskie media o zaginięciu transportu. Ładunek 200 000 materiałowych masek (inne źródła mówią, że mogło ich być nawet pół miliona), używanych do ochrony przed koronawirusem, był przeznaczony dla kilku gmin w Ile-de-France. Zaginął 7 maja na autostradzie w Hiszpanii. Sposób przejęcia tego ładunku jest niejasny i firma Sissi et Cie nie potrafi go wyjaśnić.
Maski podróżowały z Portugalii do Francji. Wartość ładunku wycenia się na 400 000 euro. Maski miały trafić do lokalnych samorządów miast Bobigny, Bondy, Montreuil (Seine-Saint-Denis), Nozay (Essonne), Saint-Germain-en-Laye (Yvelines) , Chelles (Seine-et-Marne) i Us-en-Vexin (Val-d’Oise). Takie maski wielorazowego użytku merostwa dystrybuują gratisowo wśród mieszkańcom na czas po zniesieniu kwarantanny, przewidywany na 11 maja.
Od 30 kwietnia firma dostarczyła już kilka transportów i odbywało się to pod eskortą policji lub żandarmerii. Kradzież ostatniego transportu wywołała oburzenie merów.
Coronavirus : une cargaison de masques destinés à des mairies d'Ile-de-France braquée en Espagnehttps://t.co/4FfTW2La6g pic.twitter.com/m3nuF0pcEJ
— franceinfo (@franceinfo) May 8, 2020
Źródło: France Info