Silne obostrzenia nie pomogły. Polska ma jedne z najgorszych wyników w zwalczaniu epidemii

Kobieta w maseczce. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay
Kobieta w maseczce. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay
REKLAMA

Jacek Sierpiński, w swym najnowszym wpisie na Facebooku, przekonuje że silne obostrzenia wprowadzone przez polski rząd dla walki z pandemią nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. – Polska ma jedne z najgorszych wyników w zwalczaniu epidemii – wskazuje.

Na początku tzw. pandemii koronawirusa zdecydowana większość państw wybrała model walki z wirusem polegający na niemal całkowitym zamknięciu gospodarki i zamrożeniu życia społecznego. Państwa takie jak Szwecja, gdzie życie toczyło się niemal bez zmian stanowią nieliczne wyjątki.

Silne obostrzenia nie pomogły

Tymczasem Jacek Sierpiński przekonuje na Facebooku, iż silne obostrzenia do walki z koronawirusem nie pomogły i Polska mimo zamordystycznej polityki stosowanej przez rząd i ministra Łukasza Szumowskiego, ma jeden z najgorszych wyników w zwalczaniu epidemii.

REKLAMA

– Jak się okazuje, Polska przy jednych z najostrzejszych ograniczeń nałożonych na społeczeństwo w związku z epidemią COVID-19, ma jednocześnie jedne z najgorszych wyników w zwalczaniu epidemii – przekonuje Sierpiński.

Obostrzenia w Polsce silniejsze niż gdzie indziej

Sierpiński powołuje się na kilka stron porównujących „stopień” wprowadzonych obostrzeń. I tak wg Oxford COVID-19 Government Response Tracker Polska na początku kwietnia miała drugi najwyższy wskaźnik obostrzeń i przy tym drugą największą liczbę zakażeń. W połowie maja obostrzenia w Polsce są najsilniejsze, a liczba zakażeń jest największa.

Z kolei wg Policy Activity Index Polska znajduje się w gronie pięciu państw z najsilniejszymi obostrzeniami. Natomiast dane ze strony EndCoronavirus pokazują, że państwa stosujące liberalną politykę są w dalszej fazie zwalczania koronawirusa. Przy tym Polska ciągle zalicza się do krajów, w których sytuacja wymaga poprawy i działania.

Siła polskiego państwa okazała się ślepa

Po pierwsze ograniczenia narzucane przez rząd na społeczeństwo, takie jak „dystansowanie społeczne”, zakazywanie imprez i zgromadzeń, obowiązek noszenia maseczek czy zamykanie szkół, restauracji, fryzjerów i sklepów, stanowią co najwyżej tylko jeden z czynników decydujących o zwalczaniu epidemii – podsumowuje Sierpiński.

Po drugie, surowość ograniczeń niekoniecznie współgra z ich racjonalnością. O ile np. czasowe zamknięcie kopalni (czego w Polsce nie zrobiono i wskutek czego mamy teraz na Śląsku ognisko zakażeń) można by uznać tu za racjonalne, o tyle sławetne zamknięcie lasów, obowiązek utrzymywania dwóch metrów odległości na ulicy nawet przez osoby mieszkające ze sobą czy obowiązek noszenia maseczek nawet gdy w pobliżu nie ma żadnych innych ludzi racjonalne nie są – dodaje.

REKLAMA