
Wojciech Cejrowski w najnowszym odcinku „Studia Dziki Zachód” odniósł się do osoby Billa Gatesa i ewentualnych szczepień na koronawirusa. Podróżnik przypomina też, że nawet urzędowe badania nie gwarantują bezpieczeństwa leków i szczepionek.
Cejrowski o Billu Gatesie
– Na Billa Gatesa trzeba patrzeć z ogromnym przerażeniem, bo jest potężny i dużo nam może zrobić. Jeżeli popełni jakiś błąd, jako właściciel wielkich pieniędzy i postawi np. na szczepionki, a okaże się później, że to był zły pomysł, to już się szkoda wielka wyrządziła – zaczyna.
– Bill Gates był przez wiele lat i jest do tej pory zwolennikiem depopulacji, czyli zmniejszenia populacji ludzkiej. To czemu teraz jest jednocześnie zwolennikiem szczepionek, które mają ratować życie, czyli zwiększać populacje? – pyta podróżnik.
Cejrowski podkreśla, że jego zdaniem te rzeczy się logicznie wykluczają – z jednej strony chęć zmniejszenia populacji, a z drugiej rzekomo dobroczynna szczepionka, żeby ludzie nie umierali.
Urzędowe badania nie dają gwarancji bezpieczeństwa
– Każdy aptekarz, który nas teraz słucha wie, że codziennie zaczyna pracę od lektury leków wycofanych, jako niebezpiecznych. Każdy z tych leków przeszedł wcześniej długotrwałe procedury i został przez wiele urzędów uznany za bezpieczny – przypomina Wojciech Cejrowski.
– Codziennie wycofywane są leki, które wcześniej były uznane za bezpieczne urzędowo. Każdy lek, który państwo teraz biorą, każda szczepionka przeszła te badania. Szczepionka, którą nam się proponuje, że wyleczy nas z koronawirusa przejdzie skomplikowane badania. Jednocześnie wiemy, że te badania nic nie dają, skoro dziennikarz codziennie zaczyna pracę od lektury leków wycofanych – dodaje.