Cenzura w Polsce wkracza na koleiny poziom. Państwowa agencja, rząd i „społeczni weryfikatorzy” maja sprawdzać publikacje w internecie

Trwa walka lewicy z wolnością słowa. Dziennik "The Guardian" piętnuje ludzi za samo tylko założenie kona na Parlerze. .foto: pixabay
Trwa walka lewicy z wolnością słowa. Dziennik "The Guardian" piętnuje ludzi za samo tylko założenie konta na Parlerze. .foto: pixabay
REKLAMA

Tak jak za PRL teraz państwowe instytucje będą zajmować się cenzurą w internecie. Do pomocy będą miały jakichś samozwańczych „społecznych weryfikatorów”. W PRL takimi „społecznymi weryfikatorami” byli instruktorzy PZPR.

PAP i GovTech chwalą się, ze udostępniają za darmo specjalny program do zaprowadzania cenzury w internecie. Jak twierdzą #Fakehunter będzie zajmował się walką z dezinformacją.

Oprogramowanie aplikacji będzie rozpowszechniane na zasadzie otwartej licencji umożliwiającej kopiowanie, rozwój i dalszą dystrybucję. Jak podaje PAP „celem obu instytucji jest ograniczenie negatywnych skutków rozprzestrzeniania się fałszywych treści przez ich merytoryczną weryfikację i dementowanie”.

REKLAMA

Platforma #Fakehunter została uruchomiona 8 kwietnia. Pretekstem do zaprowadzenia cenzury były m.in pandemia i „pojawiające się oferty fałszywych kuracji, czy informacje negujące istnienie samego wirusa, a co za tym idzie narażające odbiorców na ryzyko zarażenia”.

„#Fakehunter jest nowatorskim narzędziem do walki z dezinformacją, angażującym społeczność internetową. Internauci mogą zgłaszać za pomocą aplikacji wątpliwe treści do sprawdzenia i po zweryfikowaniu ich przez społecznych weryfikatorów oraz ekspertów PAP otrzymują wiarygodną odpowiedź. Werdykty publikowane są w serwisie fakehunter.pap.pl” – zachwala cenzorskie narzędzie PAP

I dalej pisze: „Ideą projektu jest zaangażowanie zróżnicowanych grup społecznych do wspólnej walki z narastającym problemem rozprzestrzeniania się fałszywych informacji w Internecie. Trzon grupy projektowej, która stworzyła system, stanowili wolontariusze. Dzięki nim powstało rozwiązanie składające się z trzech elementów: wtyczki do zbierania zgłoszeń, panelu do ich weryfikacji oraz portalu z wynikami.”

Kim są owi „wolontariusze” i dlaczego oni mieliby zajmować się sprawdzaniem tego co inni piszą nie wiadomo. Nie wiadomo, również kto będzie sprawdzał sprawdzających wolontariuszy.

– „Dlatego udostępniamy oprogramowanie na zasadach otwartej licencji. Umożliwienie wykorzystania, kopiowania, rozwoju i dalszego rozpowszechniania tego narzędzia w tym trudnym czasie to element troski „o zdrowie i bezpieczeństwo społeczne” – tłumaczy Wojciech Surmacz, prezes zarządu PAP.

Oczywiście, że w trosce „o zdrowie i bezpieczeństwo społeczne”. Państwowe i rządowe instytucje zawsze działają w trosce o obywateli. Nie napiszą przecież w uzasadnieniu, że zaprowadzają cenzurę, bo nie chcą by obywatele pisali i mówili co chcą. W PRL junta Jaruzelskiego też przecież nie mówiła, że cenzura służy do walki z opozycją.

„Problem rozprzestrzeniania się nieprawdziwych informacji ma charakter globalny. Na świecie powstają rozmaite inicjatywy integrujące międzynarodowe środowiska innowacyjne w celu poszukiwania rozwiązań do walki ze skalą tego zjawiska. W zorganizowanym niedawno europejskim hackathonie EUvsVirus 2020 w kategorii „Fake news” wygrał zespół (w jego składzie którego był Polak), który stworzył koncepcję platformy do fact checkingu” – mowi w rozmowie z PAP Justyna Orłowska, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. GovTech.

I tu już wszystko jasne. przy zaprowadzaniu cenzury działał będzie rząd. Teraz PiS, a po kolejnych wyborach może jakiś inny.

„My zaprojektowaliśmy takie rozwiązanie, zbudowaliśmy sprawnie działający system i oferujemy go na zasadach open source. Zachęcamy też do jego dalszej rozbudowy” – dodaje Orłowska.

„Oprogramowanie do fact checkingu na zasadach otwartej licencji MIT dostępne jest pod adresem….. „ – tutaj sami ocenzurowaliśmy i wycięliśmy adres.

„Z działaniem narzędzia można się zapoznać (a także pobrać wtyczkę służącą zgłaszaniu wątpliwych informacji) na stronie…cernzura …..”. Jako społeczni weryfikatorzy ocenzurowaliśmy adresy w trosce „zdrowie i bezpieczeństwo społeczne”

Partnerami projektu #FakeHunter są Demagog, DO OK, Objectivity, Amazon Web Services.

Tak więc cenzura w Polsce będzie zajmował się PAP i rząd. Do pomocy wezmą sobie samozwańczych „społecznych weryfikatorów” w rodzaju portalu Demagog, których nikt nie weryfikuje. Jak to w praktyce będzie działało wiadomo już po działalności społecznych stróżów politycznej poprawności w rodzaju Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych założonego przez oszusta Gawła, który przed karą więzienia uciekł za granicę.

REKLAMA