Dzień Praw Zwierząt. A gdyby tak Sylwia Spurek spotkała się oko w oko z lwem?

Lew i Sylwia Spurek. Foto: Pixabay/PAP
Lew i Sylwia Spurek. Foto: Pixabay/PAP
REKLAMA

Eurodeputowana Sylwia Spurek wrzuca często na Twitterze mało przemyślane, a niekiedy szokujące, przemyślenia i uwagi. Okazji jej nie brakuje. Teraz jest to „Dzień Praw Zwierząt”.

Wymyśliło go sobie w swoim „postępowym” kalendarzu krajowe lobby ekolo-wegańskie. „Dzień Praw Zwierząt” ustalono na 22 maja. Tego dnia w 1997 roku Sejm przyjął ustawę o ochronie zwierząt. W pierwszym artykule ustawy zapisano, że „zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”.

Deputowana Spurek przypomniała o tym – i dobrze – ale dodała też własną „rozszerzającą” interpretację: „W Dniu Praw Zwierząt przypomnijmy sobie, że niezależnie od tego, jakie zwierzę mamy przed sobą, winni jesteśmy mu poszanowanie i ochronę. Hodowle przemysłowe, masowe odstrzały, testy laboratoryjne, cyrki… z tym musimy skończyć raz na zawsze. Teraz!”.

REKLAMA

„Poszanowanie, ochrona i opieka” to jednak nie zakaz hodowli, czy regulacji populacji zwierząt i myślistwa. Te ostatnie czynności to także rodzaj ochrony i opieki.

Prawa natury nie stanowią wyidealizowanego „braterstwa” i „równości” świata ludzi i zwierząt. Człowiek jest odpowiedzialny za naturę, ale nie ma tu żadnej zasady równości. Chętnie zobaczyłbym konfrontację pani Spurek z jakimś głodnym drapieżnikiem. Pisze, że „niezależnie od tego, jakie zwierzę mamy przed sobą, winni jesteśmy mu poszanowanie i ochronę”, ale w drugą stronę mogłoby to nie zadziałać… Zdaje się, że np. taki głodny lew jakoś kiepsko orientuje się w prawach innych ssaków.

Swoją drogą, Światowy Dzień Zwierząt przypada 3 października. Krajowe „post-tępaki” wolą w tym przypadku własny „rewolucyjny kalendarz” i obchody 22 maja. Powód wydaje się prosty. 3 października to dzień „patrona zwierząt”, czyli św. Franciszka z Asyżu, więc dla tej grupy święto zapewne zbyt „klerykalne”.

Z tymi „świętami” mają zresztą większy problem. W ich kalendarzu mamy jeszcze przecież Światowy Dzień Zwierząt Hodowlanych (2 października), łączony z obchodami Światowego Dnia Wegetarianizmu. Wybrany ze względu na datę urodzin… Mahatmy Gandhiego. Jest też Światowy Dzień Zwierząt Laboratoryjnych (24 kwietnia). Międzynarodowy Dzień Przeciwko Wiwisekcji (uznany przez ONZ) jako dzień upamiętnienia zwierząt laboratoryjnych, a także Międzynarodowy Dzień Praw Zwierząt (10 grudnia).

W tym ostatnim przypadku wybrano celowo datę dnia ratyfikacji przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1948 roku Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Chciano podkreślić, że prawa człowieka i zwierzęta są takie same. Tylko, że jak wiadomo z literatury, gdyby ta nowa „baza rewolucji” postępu i „zwierzęcy proletariat” umiał mówić i obalił dyktaturę człowieka, to skończyłoby się to znanym hasłem: „cztery nogi dobre, dwie… lepsze”.

REKLAMA