
Serbskie Ministerstwo Obrony poinformowało o rozmieszczeniu wojska w pobliżu obozów nielegalnych imigrantów. Mają chronić przed nimi okolicznych mieszkańców i pilnować przestrzegania kwarantanny.
Decyzje o akcji wojska podjął prezydent Serbii Aleksandar Vucic. W obozach w pobliżu granicy z Chorwacją przebywa około 4 tysiące nielegalnych imigrantów. Po wprowadzeniu blokad związanych z pandemią koronawirusa sytuacja w obozach stała się bardziej napięta.
Zareagowano też na skargi mieszkańców, okolicznych miejscowości, którzy padali ofiarą napadów i kradzieży dokonywanych przez przybyszy.
Kiedy rozpoczęła się pandemia w obozach zarządzono kwarantannę. Jej przestrzegania również pilnowali wojskowi. Nikt miał nie wchodzić do obozów, ani ich opuszczać. Okazało, że personel wojskowy był zmuszony wiele razy interweniować, gdy dochodziło do awantur w obozach, albo imigranci próbowali przejść przez kordon sanitarny.
Siły okazały się jednak niewystarczające stąd decyzja o rozmieszczeniu dodatkowych oddziałów wojska w pobliżu imigranckich obozów.
Serbia leży wzdłuż bałkańskiej trasy, którą nielegalni migranci wykorzystują, aby z Grecji przez Bałkany dostać się do państw członkowskich Unii Europejskiej. Szacuje się, że w rożnych miejscach na półwyspie – w Serii, Czarnogórze, Albanii, Bośni i Hercegowinie może przebywać nawet 100 tysięcy imigrantów, którzy czekają na okazję, by przedostać się do Unii.
Władze Bośni i Hercegowiny od dawna ostrzegają Unię Europejska, że nie są w stanie utrzymać imigrantów pod kontrolą. Twierdzą, że organizacje przestępcze zwane pozarządowymi, zajmujące się przemytem ludzi od dawna próbują zorganizować wielki pochód imigrantów, którego nikt nie byłby w stanie powstrzymać.
Teraz sytuacja uspokoiła się, ale tak naprawdę tylko pozornie. Wszyscy bowiem czekają na koniec pandemii koronawirusa.