
27 maja na platformie Netflix pojawi się dokument o Jeffreyu Epsteinie – multimilionerze pedofilu. W dokumencie głos zabiorą ofiary zmarłego potwora.
Z jednej strony Netflix podszedł do sprawy poważnie i w dokumencie wypowiedzą się ofiary Epsteina. Z drugiej można mieć obawy o to, czy platforma nie wykorzysta nośnego tematu do szerzenia lewicowej propagandy.
Pierwsze co zastanawia to tytuł: „Filthy Rich” („Obrzydliwie Bogaty”). Jest to modne określenie w kręgach amerykańskiej lewicy, na której panuje przekonanie, że na świecie w ogóle nie powinno być milionerów. Można się więc obawiać, że Netflix będzie próbował wmówić widzom, że bogactwo Epsteina było czymś złym. Nie, nie było. Złe były jego czyny wobec młodych dziewczyn, a nie to, że zarabiał pieniądze.
Obawy budzi też rzetelne ukazanie środowiska multimilionera. Epstein był przyjacielem „postępowej” światowej socjety. Ponoć w filmie zobaczymy księcia Andrzeja całującego się z nastolatką, ale czy zobaczymy np. Epsteina w towarzystwie Clintonów?
Epstein, póki nie wypłynęło kim był, był chętnie przyjmowany przez amerykańskie salony. Po ujawnieniu prawdy próbowano zrobić z niego skrajnego prawicowca i przyjaciela Trumpa – bo kim inny mógłby być taki „przebrzydły kapitalista”?
Dobre jest to, że w produkcji zostanie ukazany sposób werbunku młodych dziewczyn przez tego typu obrzydliwców. Haley Robson wyznała twórcom, że prawdopodobnie zwerbowała do domu Epsteina 24 koleżanki z klasy, nieletnie dziewczyny.
Czy oczekiwania wobec dokumentu zostaną spełnione? A może ziszczą się obawy? Premiera już jutro na platformie Netflix.
Tajemnicza śmierć multimilionera
66-letni Jeffrey Epstein został znaleziony martwy w swojej celi w sierpniu 2019 roku. Oficjalnie podano, że popełnił samobójstwo, jednak mało kto daje temu wiarę. Mówi się, że jego zabójstwo zleciły osoby, które Epstein mógłby pogrążyć w trakcie trwania procesu.

Źródło: Netflix
Źródło: Netflix, nczas.com