
Policja izraelska usprawiedliwia się, że przedmiot niesiony przez mężczyznę przypominał broń. Został zabity w sobotę 30 maja przez siły bezpieczeństwa na Starym Mieście w Jerozolimie.
Według palestyńskiej agencji prasowej Wafa zabity miał 30 lat i nazywał się to Iyad Hallak. Był mieszkańcem dzielnicy Wadi Joz. we wschodniej Jerozolimie. Oświadczenie policyjne mówi, że patrol zauważył mężczyznę „z podejrzanym przedmiotem, który wyglądał jak broń”.
Mężczyzna miał uciekać i podczas pościgu policja otworzyła do niego ogień celem „neutralizacji”. Przy ciele ofiary broni nie znaleziono.
Incydent miał miejsce w pobliżu Bramy Lwów we Wschodniej Jerozolimie, czyli arabskiej części świętego miasta okupowanej i anektowanej przez Izrael od 1967 roku.
Według agencji Wafa ofiara miała prawdopodobnie zaburzenia psychiczne, co by tłumaczyło jego ucieczkę na widok uzbrojonego patrolu. To kolejny incydent tego typu. Dzień wcześniej, w piątek 29 maja armia izraelska zabiła Palestyńczyka, który miał próbować wjechania autem w grupę żołnierzy na północy od Ramallah na Zachodnim Brzegu.
Z kolei w poniedziałek 25 maja policja ciężko raniła Palestyńczyka, który próbował dźgnąć nożem izraelskiego policjanta we Wschodniej Jerozolimie. Takiego nagromadzenia incydentów dawno tu nie było. Może to efekt wychodzenia z koronawirusowej izolacji?
Źródło: Le Figaro/ AFP/ Guardian