
Rząd planuje podwyższyć podatek, dla niepoznaki nazwany opłatą reprograficzną. Polegałby on na płaceniu wyższego haraczu za posiadanie telefonu lub tabletu.
Podatkiem reprodukcyjnym, czyli haraczem obłożone są m.in. nagrywarki MP3/CD/DVD/Blu-ray, kserokopiarki, drukarki, skanery oraz dyski twarde, płyty kompaktowe a nawet ryzy papieru. W zależności o produktu podatek stanowi od 0,05 proc. do 3 proc. ceny towaru.
W 2015 roku rząd PO-PSL wprowadził podatek reprodukcyjny także na smartfony (1,5 proc) oraz tablety (2 proc.). PiS do spółki z ZAiKS chce z kolei podwyższyć ten haracz do 6 proc.
Formalnie podatek mają odprowadzać producenci lub importerzy samrtfonów, ale chyba jasne jest, że finalnie koszty poniosą klienci.
W programie „Money. To się liczy” potwierdził to Wojciech Buczkowski, prezes firmy Komputronik. Jak wskazuje, jeśli szalony plan PiS-u na kradzież w białych rękawiczkach wejdzie w życie, najdroższe smartfony zdrożeją nawet o 300 zł.
– Marże już teraz są tak niskie, że nie ma możliwości, by firmy wzięły opłatę na siebie. To jest tragiczny moment, żeby wprowadzać tego typu opłaty, bo ucierpią firmy i konsumenci. Polska przestanie być atrakcyjnym miejscem do zakupu smartfonów, w dużym stopniu do Polski będą sprzedawać firmy z zagranicy. Może okazać się, że firmy litewskie będą np. sprzedawać smartfony, firmy czeskie – telewizory, ponieważ niektóre podatki są zróżnicowane geograficznie – mówi Buczkowski.
Prezes Komputronika nie ma także najlepszego zdania o ZAiKS. To, co zdzierają z każdego Polaka my nazywamy haraczem. Buczkowski używa nieco bardziej dyplomatycznych określeń, ale sens jest bardzo podobny.
– ZAiKS to prywatna firma, która w oparciu o przepisy próbuje od konsumentów pobrać pieniądze na to, żeby w jeszcze większym stopniu mogli korzystać z luksusów – powiedział Buczkowski w programie „Money. To się liczy”.