Widmo „skradzionych” wyborów nad Francją. Macron był beneficjentem

Francois Fillon. Foto: wikimedia
Francois Fillon. Foto: wikimedia
REKLAMA

To prawdziwy skandal polityczny, podkopujący zaufanie do Emmanuela Macrona. Prokurator Eliane Houlette ujawniła, że w 2017 roku wywierano na nią naciski „z góry”, by przyspieszyła śledztwo dotyczące centroprawicowego kandydata na prezydenta Francois Fillona. Chodziło o fikcyjne zatrudnienie jego żony.

Sprawa ta pogrzebała jego szanse w wyborach prezydenckich. Fillon nie wszedł do II tury. Wcześniej był faworytem kampanii i od początku mówiono, że te wybory mu „ukradziono”. Zatrudnianie rodziny na funkcji doradcó parlamentarnych nie było praktyką zakazaną i robiło tak wielu polityków.

Wyciągnięcie tej sprawy w kampanii wyborczej pogrzebało jednak szanse byłego premiera Fillona. Po rządach socjalisty Hollande’a, lewa strona nie miała szans. Kiedy odpadł kandydat Republikanów, na placu boju pozostał tylko „niezależny” Macron, który bez problemów pokonał w II turze Marine Le Pen. Dziwny fortel się udał.

REKLAMA

Skruszona prokurator?

Śledztwo przeciw Fillonowi zadecydowało o wyniku wyborów. Polityk stał się obiektem śledztwa ws. sprzeniewierzenia publicznych pieniędzy. Śledczy mieli sprawdzać, czy „małżeństwo Fillonów dopuściło się fałszerstwa”. Chodziło o wynagrodzenie wypłacane Penelope Fillon z kasy francuskiego parlamentu, gdzie była zatrudniona jako asystentka.

Sprawę prowadziła prokurator Eliane Houlette. W lutym 2017 roku mówiła: „to mój obowiązek, by potwierdzić, że liczne elementy zebrane przez śledczych nie umożliwiają na tym etapie, umorzenia postępowania”. Dodała, że „śledztwo będzie kontynuowane”.

Trzy lata później ta sama prokurator Eliane Houlette przyznaje, że do takich działań była zachęcana przez przełożonych (rządzili wtedy socjaliści). Wygląda to na polityczny „montaż” eliminacji faworyta wyborów, jeśli nie wprost na manipulowanie ich wynikami.

Rewelacje prokurator z 10 czerwca to zła nowina dla Prezydenta Republiki. Niektóre artykuły prasowe już wcześniej przypisywały Macronowi zmanipulowanie wyborów. Teraz pojawiły się wskazówki, że przełożeni wywierali na Houlette presję, aby przyspieszyła postępowanie przeciwko kandydatowi Republikanów.

Taktyka prezydenta

Emmanuel Macron wybrał sprytną taktykę i powierzył zbadanie tej sprawy Najwyższej Radzie Sądownictwa (CSM). Z tym, że CSM ma ograniczone uprawnienia w takich dochodzeniach…

CSM ma analizować, czy „krajowa prokuratura finansowa była w stanie spokojnie i bez nacisku prowadzić działalność w ramach normalnego i zwykłego funkcjonowania we współpracy z prokuraturą generalną”. Macron niczego tym nie ryzykuje.

CSM jest ściśle nadzorowane przez głowę państwa, a jej uprawnienia ograniczone. Z pewnością instytucja ta nie wyjaśni medialno-wyborczej „kuchni” wyborów z 2017 roku.

„Valeurs Actuelles” zauważa, że opowieść o „genialnym młodym człowieku, proponującym nową wizję polityki”, zastępuje „ponura sprawa” manipulacji. Macrona wprowadzono do Pałacu Prezydenckiego mocno krętą drogą wykorzystania w kampanii systemu sprawiedliwości.

Co na to politycy?

Lewacki polityk Jean-Luc Mélenchon potępił „efekt spuszczenia sfory przeciwko François Fillonowi” i „haniebne działania”. Marine le Pen mówiła o „instrumentalizacji wymiaru sprawiedliwości”. Co ciekawe, znacznie dyskretniejsze są partie „tradycyjne”. Przekupieni już przez Macrona i zmarginalizowani socjaliści, ale też mocno podzieleni kandydaturą Fillona (dla niektórych zbyt prawicową), jego partyjni koledzy z Partii Republikanie.

Jedno jest pewne. Macron ma kolejne problemy. Trudno mu będzie udowodnić niewinność, bo to on był głównym beneficjentem oskarżania Fillona. Temat „skradzionych wyborów” jeszcze powróci.

Macron doute de l’indépendance et l’impartialité de la justice dans l’affaire Fillon

Źródło: VA/ Le Figaro

REKLAMA