Wykryto radioaktywność nad Europą. Rosja: To nie my

Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
REKLAMA

Nad Skandynawią wykryto ślady radioaktywnych substancji. Według holenderskiego Instytutu Zdrowia i Środowiska Naturalnego, źródłem podwyższonego promieniowania mógł być wyciek paliwa spowodowany awarią w którejś z elektrowni atomowych zlokalizowanych na północy Rosji. Rosja wszystkiemu zaprzecza.

Podwyższone stężenie zostało odkryte w dniach 22-23 czerwca. Pierwsze sygnały o śladach radioaktywnych substancji przekazały służby bezpieczeństwa nuklearnego Finlandii, Norwegii i Szwecji. Potwierdziła je także Estonia.

Nadzorujący prace elektrowni atomowych koncern Rosenergoatom wykluczył możliwość wycieku paliwa jądrowego w Rosji i zapewnił, że odkryte nad Skandynawią ślady izotopu cezu-134, cezu-137 i rutenu-103 nie pochodzą z rosyjskiego terytorium.

REKLAMA

Informację o wyższym niż zwykle poziomie izotopów w atmosferze potwierdziła też Organizacja Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych (CTBTO). Lassina Zerbo z tejże organizacji zamieścił na Twitterze krótką informację opatrzoną mapą, z której wynika, że emisja objęła praktycznie całą Skandynawię oraz kraje bałtyckie.

Awaria elektrowni?

W ocenie holenderskiego Instytutu Zdrowia i Środowiska Naturalnego, źródłem podwyższonego promieniowania mógł być wyciek paliwa spowodowany awarią w którejś z elektrowni atomowych zlokalizowanych na północy Rosji. Wskazują na to modele matematyczne – podkreślono. Instytut odmówił jednak podania dokładnej lokalizacji.

Informacja o przedostaniu się izotopów cezu-134, cezu-137 i rutenu-103 do atmosfery wywołała zaniepokojenie w krajach bałtyckich. Obecność śladowych ilości promieniotwórczych izotopów cezu, kobaltu i rutenu nad Estonią została potwierdzona w piątek przez departament bezpieczeństwa jądrowego w ministerstwie zdrowia publicznego tego kraju.

Rosja zaprzecza

Zgodnie z oświadczeniem wydanym w niedzielę przez Rosenergoatom w dwóch elektrowniach atomowych, które znajdują się najbliżej Półwyspu Skandynawskiego – Leningradzkiej Elektrowni Atomowej i zlokalizowanej w obwodzie murmańskim Kolskiej Elektrowni Atomowej – „nie doszło do żadnego wycieku, a obie siłownie pracują w normalnym trybie”.

W oświadczeniu podkreślono, że „do Rosenergoatomu nie dotarły żadne skargi czy zażalenia dotyczące funkcjonowania urządzeń w obu elektrowniach”.

W ocenie BBC – która szeroko pisze o całej sprawie – ewentualnym źródłem emisji izotopów mogą być odpady nuklearne, jakie Rosja zmagazynowała na Dalekiej Północy, w tym na nieużywanych okrętach. W ostatnim okresie podjęto próbę ich częściowej likwidacji, co mogło spowodować wyciek.

REKLAMA