
Król Filip skierował przeprosiny do prezydenta Demokratycznej Republiki Konga przy okazji 60. rocznicy niepodległości tego kraju. W liście do prezydenta Felixa Tshisekediego monarcha napisał, że „ubolewa nad ranami przeszłości”.
Przeprosiny za okres „prywatnego” kolonializmu Leopolda II (Kongo było domeną osobistą króla) można jeszcze zrozumieć. W liście było jednak i o „bólu z powodu odradzającej się dziś dyskryminacji, które wciąż występują w naszych społeczeństwach”, co już jest wyraźnym wpływem gorączki Black Livec Matter.
To pierwsze takie wystąpienie przedstawiciela dynastii sasko-koburskiej, z której wywodzi się obecny władca. Jednym słowem potępił swojego prapradziadka, chociaż nie wymienił jego imienia.
Demokratyczna Republika Konga obchodzi 30 czerwca rocznicę ogłoszenia niepodległości w 1960 r. Leopold II rządził Belgią w latach 1865-1909. Był też władcą Wolnego Państwa Konga od 1885 r. Była to jedna z najgorszych kolonii na świecie i na skutek głosów opinii światowej Bruksela zarządziła nawet śledztwo w sprawie nadużyć urzędników.
W 1908 r. kontrolę nad Kongiem Belgijskim przejęło państwo, które odkupiło od dynastii cały ten obszar. Agencja Reutera zaznacza, że list, w którym król Belgów wyraża żal z powodu krzywd wyrządzonych w okresie kolonialnym został wystosowany w obliczu „narastających protestów zainspirowanych demonstracjami w USA”.
W Belgii utworzono już komisję ds. weryfikacji pomników i podręczników do historii, są też petycje z żądaniem usunięcia z belgijskich miast pomników Leopolda II. Jego pomnik znika 30 czerwca z centrum Gandawy.
Źródło: Le Figaro/ AFP/ PAP