
Według szefa policji we Frankfurcie nad Menem Gerharda Bereswilla, na którego powołuje się wtorkowa „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, spośród 39 aresztowanych w ostatnią niedzielę uczestników tamtejszych weekendowych zamieszek, 29 przyjechało z innych miast. To głównie imigranci.
„Przeważająca część” z nich była już wcześniej notowana przez policję w związku z pobiciami, niszczeniem cudzego mienia czy kradzieżami.
Większość to osoby ze środowiska migrantów, wielu przybyło z Syrii, Turcji, Maroka i Hiszpanii. W ramach oddzielnych dochodzeń badany jest status pobytu niektórych z nich w Niemczech – zaznaczył Bereswill.
Odpowiadający w zarządzie miejskim Frankfurtu za sprawy bezpieczeństwa Markus Frank zażądał bliższego zbadania życiorysów aresztowanych osób.
– Ważne jest, by wiedzieć, skąd ktoś pochodzi, jak był wychowywany. Jeśli chce się dokładnie zbadać okoliczności zajść, konieczne jest postawienie takich pytań – wyjaśnił. Dodał, że „do (elementów) otwartego społeczeństwa należy także mówienie o deficytach, gdy wiadomo, że trzeba się nimi zająć”.
Zamieszki na będącym miejscem społecznego relaksu placu przed frankfurcką Starą Operą wybuchły w niedzielę około godziny pierwszej po północy. Część publiczności opuściła wówczas plac. Pozostało na nim około 800 pijanych imigrantów, którzy zaczęli demolować miasto.
Miejskie władze nie zamierzają wydawać zakazu wstępu na plac przed Starą Operą. Jednak od północy nie będzie wolno tam wchodzić, a w godzinę później plac ma być już zupełnie pusty.