
Jacek Kurski ma niedługo powrócić na stanowisko prezesa TVP. Tymczasem jego własny brat postanowił na nowo nagłośnić starą sprawę, w którą zamieszany był jego [Jacka] syn.Teraz głos zabrała również Monika Kurska.
Coraz goręcej robi się wokół Jacka Kurskiego – byłego prezesa TVP, który niedługo prawdopodobnie wróci na to stanowisko. Najpierw głośno było o jego ślubie – kościelnym, choć Jacek Kurski jeden sakramentalny związek już zawarł i nawet ma z niego dzieci.
Teraz dziennikarze „GW” Żaneta Grochowalska i Piotr Głuchowski w artykule „Syn Jacka Kurskiego zaczął mnie krzywdzić, gdy miałam dziewięć lat”. Czy dwukrotnie umarzane śledztwa były rzetelne?” stwierdzili, że syn byłego prezesa TVP, a zarazem bratanek wicenaczelnego gazety miał zgwałcić dziewczynkę.
Jak widać podwładni Jarosława Kurskiego znaleźli jego bratu własnego „dziadka w Wermachcie”, bo sprawa dotyczy lat 2006 – 2012 i już dawno jest umorzona.
Monika Kurska wydaje oświadczenie
Na łamach „Wirtualnej Polski” ukazało się oświadczenie Moniki Kurskiej – pierwszej żony Jacka Kurskiego. Poniżej oświadczenie w całości:
„Publikacja „Gazety Wyborczej” z dnia 21.07.2020 krzywdzi mojego syna Antoniego. Opisywane w niej zdarzenia są w znacznej części albo wymysłem dziennikarzy, albo „nowymi wspomnieniami pokrzywdzonej”, które nie były zgłaszane podczas postępowania w prokuraturze.
W życiu kieruję się zawsze prostymi zasadami oraz poszanowaniem innych ludzi. Jak każda matka na moim miejscu, byłam zdruzgotana, gdy po raz pierwszy usłyszałam, o co podejrzewany jest mój syn. Właśnie dlatego, nie kierując się interesem swoim i swojego syna, pełna troski odpowiedziałam Annie Nowakowskiej na jej maila z czerwca 2015 r. Odpowiedziałam jej, jak przyjaciółce i zatroskanej matce. Wyraziłam rodzinie swoje szczere współczucie. Nie wyobrażałam sobie, że ten mail będzie początkiem nieuczciwej kampanii wymierzonej w mojego syna, w moją rodzinę. Od początku uważałam jednak, że trzeba tę sprawę rzetelnie wyjaśnić. Znam swojego syna najlepiej i wiem, że nie był w stanie popełnić czynów, które zarzuca mu Magda, jej rodzice i obecnie także dziennikarze. Zdawałam sobie także sprawę z tego, że w tle był konflikt personalny między Jackiem Kurskim a ojcem Magdy. Tak też, pod rygorem odpowiedzialności karnej za nieprawdziwe zeznania, zeznawałam w prokuraturze. Dziś, po pięciu latach własnych dociekań i dwóch umorzonych przez prokuraturę śledztwach, jestem przekonana o niewinności mojego syna.
W polskich mediach niejednokrotnie dochodzi do brutalnych ataków przeciwników z różnych stron sceny politycznej. Nie zawsze etycznych, nie zawsze uczciwych. Teraz to samo spotkało nas. Mój syn, bez wyroku sądu, został publicznie napiętnowany, osądzony i skazany. Jest mi przykro, że media nie mają żadnego szacunku dla rodzin polityków. To nie jest etyczne i uczciwe.
Jest wiele pytań, na które do dzisiaj nie znalazłam odpowiedzi. Jak ta sprawa wyglądała naprawdę? Czy sprawcą cierpień Magdy i jej problemów psychicznych nie jest inny człowiek? Dlaczego Magda przypomina sobie nagle nowe szczegóły dotyczące mojego syna? Czy Magda jednocześnie nie wypiera z pamięci prawdziwego sprawcy? Jak rozumieć „nowe wspomnienia pokrzywdzonej”, które nie były zgłaszane podczas postępowania w prokuraturze? Czy nie mamy tu do czynienia z syndromem sztokholmskim: pokrzywdzona broni prawdziwego oprawcy, a zastępczo w roli winnego obsadza mojego syna?
W tej chwili został popełniony samosąd medialny na moim synu. Chcę, żeby prawda w tej sprawie została wyświetlona i zapewniam, że jest ona zupełnie inna niż ta kreowana przez naszych oszczerców.
Monika Kurska”
Źródło: wp.pl, nczas.com