Kolejna fala rozruchów amerykańskich miastach. Służby federalne starają się przywrócić porządek [WIDEO}

Tak wyglądały zamieszki wywoływane przez BLM w całych Stanach Zjednoczonych. Zdjęcie: EPA/DAVID SWANSON Dostawca: PAP/EPA.
Tak wyglądały zamieszki wywoływane przez BLM w całych Stanach Zjednoczonych. Zdjęcie: EPA/DAVID SWANSON Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Sobota była kolejnym dniem rozruchów w wielu miastach Ameryki. W Austin w Teksasie doszło do strzelaniny, w wyniku której zginął uczestnik zamieszek. W Seattle na północy kraju bandy podpaliły baraki na budowie domu poprawczego.

Postrzelenie ze skutkiem śmiertelnym zostało potwierdzone przez policję oraz służbę ratownictwa medycznego w nagłych wypadkach (EMS) w Austin w stanie Teksas. Według EMS nie było więcej ofiar, ani rannych po rozpędzeniu przez policję band plądrujących miasto i atakujących policję.

Do gwałtownych zamieszek doszło w sobotę w Seattle.  Decyzją Białego Domu również do Seattle, tak jak i Portland zostali wysłani funkcjonariusze podlegający rządowi federalnemu. To nie podoba się rządzącymi tymi miastami Demokratami, którzy całkowicie nie radzą sobie z przywróceniem porządku na ulicach.

REKLAMA

Policja w Seattle potwierdziła w sobotę, że użyła kul gumowych dla rozproszenia w sobotę po południu tłumu, jaki zgromadził się przed placem budowy domu poprawczego i sądu dla nieletnich w hrabstwie King. Wcześniej bojówkarze rasistowskiej „Black Lives Matter” podpalili tam kontenery i baraki używane przez ekipy budowlane.

Policja podała na Twitterze, że „wraz ze strażą pożarną pracuje nad tym, by zapewnić dostęp do miejsc ogarniętych pożarem”.

Zamieszki trwały do godz. 20 czasu miejscowego w sobotę (godz. 5 w niedzielę rano w Polsce). Aresztowano łącznie 25 osób. Jeden z policjantów jest ranny. Trafił do szpitala z poparzeniami nóg, po odpaleniu przez manifestantów rac.

Do protestów w Seattle przyłączyły się też ubrane na żółto „Mamuśki z Seattle” (Moms of Seattle), które starają się oddzielać kordonem manifestantów od funkcjonariuszy służb porządkowych. Inicjatywa „Mamusiek” jest wzorowana na akcji zorganizowanej w Portland.

– Widziałyśmy, co się tam dzieje i postanowiłyśmy włączyć się do akcji, wyrażając przy tym solidarność z Mamami z Portland – powiedziała agencji Reutera Lhorna Murray – inicjatorka ruchu z Seattle.

Decyzja o wysłaniu agentów federalnych do Portland i ich modus operandi wywołała protesty władz stanowych w wielu częściach Stanów Zjednoczonych. Wyjaśnień od Białego Domu domagają się deputowani z Partii Demokratycznej w Kongresie. Demokraci chcą by chaos, anarchia i przemoc trwały jak najdłużej, bo liczą, że to pomoże im wygrać listopadowe wybory.

Władze federalne maja bardzo ograniczone możliwości interweniowania. Służby federalne mogą podejmować akcje dopiero po uzyskaniu zgody władz lokalnych. Tam gdzie rządzą Demokraci tam od 2 miesięcy dochodzi do zamieszek, a ci nie chcą ich powstrzymywać. Administracja centralna wysyła swoje służby tam, gdzie zagrożone są obiekty federalne – jak choćby budynki sadu w Portland.

Prokurator Stanów Zjednoczonych dla zachodniego dystryktu stanu Waszyngton, gdzie znajduje się Seattle, Brian Moran podkreślił w piątek w specjalnym oświadczeniu, że agenci federalni stacjonują w Seattle, by chronić nieruchomości i budynki federalne, a także – by zapewnić funkcjonowanie znajdujących się w nich instytucji użyteczności publicznej.

Administracja Trumpa wysłała również policję federalną do Chicago, Kansas City i Albuquerque w Nowym Meksyku mimo sprzeciwu lokalnych władz – pisze Reuters.

Rozruchy i zamieszki, które ogarnęły niemal całe Stany Zjednoczone, rozpoczęły się po 25 maja, gdy nieuzbrojony, czarnoskóry Amerykanin George Floyd zmarł podczas próby aresztowania go w Minneapolis.

REKLAMA