
„Dzień Wolności – koniec pandemii” – pod tym hasłem – prawdopodobnie – dziesiątki tysięcy Niemców wyszły w sobotę na ulice Berlina, żeby okazać swój sprzeciw wobec restrykcjom wprowadzonym z powodu tzw. pandemii. Relacje zachodnich mediów wydają się bardzo mało wiarygodne. Nie została określona prawdziwa liczba uczestników protestu, forsuje się teorię, że to wyłącznie środowiska „skrajnie prawicowe” uczestniczyły w manifestacji, a o aresztowaniach policji się milczy. Co właściwie wydarzyło się w Berlinie?
„W sobotę duży tłum skrajnie prawicowych grup zebrał się pod kultową Bramą Brandenburską w Berlinie, aby zaprotestować przeciwko ograniczeniom rządu Niemiec wobec koronawirusa” – czytamy na portalu CNN.
Na licznych nagraniach widać, że na ulice wyszli zwykli ludzie, a nie jakieś bojówki skrajnej prawicy i neonazistów. Należy jednak przyznać, że momentami widoczne były symbole tych środowisk, ale również anarchiści i zwolennicy LGBT postanowili promować się na wielkim wydarzeniu. O tym poprawne politycznie media zapominają już wspomnieć.
Policja szacuje, że w manifestacji wzięło udział 17 tys. osób. Tę liczbę podważają wszyscy poza władzą i poprawnymi mediami. Z kolei organizatorzy podawali różne wartości, od 500 tys. nawet do 1,3 mln uczestników. W te rachunki też ciężko uwierzyć. Rzetelnej informacji w tym aspekcie próżno szukać, ale liczne nagrania i zdjęcia pokazują wielką skalę manifestacji, która z pewnością wykracza poza wyliczenia służb.
Fake news ! There were more than 500 000 people in Berlin, not 17 000.
Germans are the most intelligent people in the world, that's why they're the first to protest on that scale. They know what a dictature is, and they don't want it to become their new normalcy again. pic.twitter.com/vKXplWylm4
— Baruch Spinoza (@EspinosaBento) August 2, 2020
Na specjalnej scenie przemawiał m.in. Thorsten Schulte, autor książek związanych z treściami wolnościowymi i finansowymi. Jest przedstawiany jako publicysta politycznych teorii spiskowych i rewizjonista historyczny. Krytycy łączą go z tzw. nowym prawicowym populizmem i AfD.
Dla Schulte wystąpienie zakończyło się aresztowaniem. Uczestnicy manifestacji nagrali jak funkcjonariusze wyprowadzają aktywistę i prowadzą w kierunku radiowozu. Nagranie trafiło na YouTube, a komentujący nie pozostawili suchej nitki na działaniach władzy.
„Thorsten Schulte był spokojny, nic nie zrobił i został aresztowany. INNI, jak w Stuttgarcie, plądrują i niszczą … policja nic nie robi. NIE MOŻNA ŚLEDZIĆ” – napisał jeden z internautów. „Ja też tam byłam dzisiaj, gdyby nie interwencja policji, wszystko byłoby całkowicie spokojne i harmonijne” – dodała kolejna uczestniczka. „Prawa podstawowe są deptane, tak to się zaczęło w 1933 roku…” – zauważył następny. „Miejmy nadzieję, że akcja policji będzie iskrą dla jeszcze większej liczby osób, które się budzą i wstaną! O wolność zawsze trzeba było walczyć” – stwierdziła kolejna z osób.
Aresztowań było więcej, ale poza kilkoma przypadkami, w których zwykli Niemcy wrzucili do sieci nagrania, to poza rosyjską telewizją Ruptly finansowaną przez Kreml, „wolne i demokratyczne media” stroniły od podjęcia tych wątków w sowich materiałach.