
Australijska telewizja Channel 10 znalazła się pod ostrzałem środowisk żydowskich. Chodzi o – zdaniem Izraela – nieprawdziwą relację z Bejrutu. Dostało się również dziennikarzowi prowadzącemu rozmowę, który „niewłaściwie zareagował”.
We wtorek po godzinie 17 w Bejrucie, stolicy Libanu, doszło do dwóch potężnych eksplozji w magazynie z materiałami wybuchowymi. Część miasta została kompletnie zdewastowana. Zginęły setki osób, a tysiące są rannych.
Oficjalnie eksplodował azotan amonu (saletra amonowa). Władze w Libanie twierdzą, że doszło do tragedii podczas spawania. Prezydent USA Donald Trump nie wykluczył natomiast, że ktoś zniszczył magazyn celowo. Hezbollah oskarżył o to Izrael, ale Izrael zaprzeczył. Telewizja Al Arabiya twierdzi natomiast, że eksplodowała broń i amunicja należąca do Hezbollahu. W najbliższych dniach, a pewnie i tygodniach, będziemy świadkami wojny informacyjnej, napływać będą wciąż sprzeczne wiadomości.
Wywiad z fotografem przebywającym w Bejrucie
Australijska telewizja Channel 10 w programie „The Project”, relacjonując wydarzenia z Bejrutu, zaprosiła do rozmowy fotografa, który przebywa na miejscu zdarzenia. Dziennikarz Waleed Aly zapytał, czy miejscowa ludność przyjmuje wyjaśnienia o eksplozji azotanu amonu.
– Nie. Powiedziałbym, że 99 proc. ludzi, z którymi rozmawiałem, uważają, że niekoniecznie jest to właściwe wyjaśnienie – odpowiedział fotograf, Joao Sousa.
– Ludzie bardziej skłonni są uwierzyć, że był to atak, atak wojskowy, prawdopodobnie ze strony Izraela. A nie wypadek – dodał rozmówca. Wskazał też, że istnieje „aspekt historyczny, którego nie można zignorować”.
Izrael oburzony na relację australijskiej stacji telewizyjnej
Ten fragment rozmowy został opublikowany przez „The Project” w mediach społecznościowych. Wywołało to ogromną burzę.
Środowisko żydowskie zarzuca dziennikarzowi prowadzącemu rozmowę, że w ogóle nie zareagował, gdy fotograf opowiadał historię szkalującą Izrael. Sugerują, że powinien był przerwać i powiedzieć, że to nie Izrael stoi za atakami.
Izraelski polityk Dave Sharma powiedział, że „wypuszczanie bezpodstawnych teorii spiskowych, a następnie zaniechanie ich kwestionowania było dziwne i rażąco nieodpowiedzialne”. Inny polityk, Josh Burns, dodał: „Najlepiej nie promować nieuzasadnionych spisków”.
Przewodniczący Komisji ds. Zniesławienia Dvir Abramovich osobiście zadzwonił do jednego z dyrektorów wykonawczych w telewizji „The Project”.
– Przekazałem swoje głębokie zaniepokojenie i rozczarowanie, że fotoreporter, z którym rozmawialiście, otrzymał darmową promocję i twierdził, bez odrobiny dowodów, faktów ani potwierdzenia, że Izrael mógł być odpowiedzialny za eksplozję i setki ofiar – zwierzył się „Australian Jewish News”, filii „The Times of Istael” w Australii.
– Zezwolenie na tak szalone i bezpodstawne oskarżenia, które zniesławiają Izrael, nie zostały zakwestionowane prowadzącego rozmowę, a następnie opublikowane w Internecie. Było wysoce nieodpowiedzialne – stwierdził.
Żądania usunięcia i przeprosin
Społeczność żydowska zażądała usunięcia fragmentu z sieci oraz specjalnych przeprosin. Nagranie zostało usunięte, ale przeprosiny nie padły. Izraelski poseł David Southwick na łamach izraelskiej prasy zapowiedział, że tego tak nie zostawi i nadal będzie domagał się przeprosin.
„The Project odrzuca sugestię, jakoby istniały dowody na to, że eksplozja w Bejrucie była atakiem wojskowym. Jasno stwierdziliśmy w naszych raportach poprzedniej nocy, że jest to tragiczny wypadek wynikający z niewłaściwego obchodzenia się z niebezpiecznymi chemikaliami” – napisał rzecznik prasowy Channel 10.
Not only did he not offer any other scenarios, but this has no basis in fact whatsoever and is nothing short of antisemitic libel. You should be ashamed of yourselves. @aus_jewishnews @ZionistFedAus
— Josh Feldman (@joshrfeldman) August 5, 2020