
Michael Forest Reinoehl, który w Portland zastrzelił z zimną krwią zwolennika Trumpa zginął w czasie próby aresztowania go. Morderca wyciągnął broń na agentów federalnych.
48-letni Reinoehl zginął w czasie próby aresztowania go w Lacey w stanie Waszyngton. Agenci federalni zlokalizowali go w pobliżu jego domu, gdy wsiadał do samochodu.
Gdy chcieli go aresztować bojówkarz faszystowskiej Antify wyciągnął broń. Agenci otworzyli ogień i Reinoehl, który w mediach społecznościowych zidentyfikował się jako „100% Antifa” zginął na miejscu.
Poszukiwano go za zabicie w czasie zamieszek w Portland Aarona „Jaya” Danielsona. Zwolennicy Donalda Trumpa zjechali się wtedy w pick-upach do miasta, w którym od ponad 3 miesięcy co noc odbywały się rozruchy wszczynane przez Antifę i rasistowską organizację Black Lives Matter. Reinhol zabił zwolennika Trumpa strzałem w klatkę piersiową. Został zidentyfikowany na podstawie nagrań policji i monitoringu miejskiego.
Sam Reinoehl przyznał się do zabicia Danielsona, ale twierdził, że zrobił to w obronie kolegi z BLM. Dzień przed własną śmiercią faszysta z Antify udzielił wywiadu dla Vice. Mówił w nim, jego kolega z BLM został zaatakowany nożem przez Danielsona.
– Wiesz, wielu prawników sugeruje, że nie powinienem nawet nic mówić, ale uważam, że ważne jest, aby świat przynajmniej zrozumiał, co się naprawdę dzieje – powiedział Reinoehl. – Nie miałem wyboru. To znaczy, miałem wybór. Mogłem tam siedzieć i patrzeć, jak zabijają mojego kolorowego przyjaciela. Ale nie zamierzałem tego zrobić.
Tymczasem nagrania z Portland nie wskazują na to, by taka sytuacja miała miejsce. Wszytsko wygląda na zimna egzekucję. Reinoehl podawał się za byłego wojskowego i chwalił się, że zapewnia bezpieczeństwo członkom BLM. Armia nie znalazła jednak żadnych dokumentów potwierdzających jego służbę.
Co więcej Reinoehl miał już poważne zatargi z prawem związane z zamieszkami. W czasie rozruchów 5 lipca został zatrzymany za posiadanie naładowanego pistoletu w miejscu publicznym, przeszkadzanie policji i stawianie oporu podczas aresztowania. Miesiąc wcześniej Reinoehl i jego 17-letni syn zostali aresztowani w hrabstwie Baker w stanie Oregon.
Obaj zostali zatrzymani przez policjanta i zastępcę szeryfa hrabstwa za jazdę z prędkością ponad 100 mil na godzinę oddzielnymi samochodami na autostradzie międzystanowej. Reinoehl został oskarżony o prowadzenie pojazdu pod wpływem substancji odurzającej, bezprawne posiadanie broni palnej, narażanie innej osoby (swojej córki, która była pasażerem w samochodzie) i niebezpieczną jazdę. Syn Reinoehla został aresztowany pod zarzutem prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu i nielegalne posiadanie broni.
Śledztwa w tych dwóch sprawach prowadziła prokuratura stanowa. Ta jednak w Oregon jest całkowicie opanowana przez lewaków z partii Demokratycznej i daje niemal wolną rękę Antifie i BLM. Ellen F. Rosenblum Prokurator Generalna stanu Oregon wręcz ogłosiła, że nie będzie ścigać sprawców rozruchów. Policja zatrzymuje więc sprawców podpaleń, aktów wandalizmu, napadów, a prokuratura wypuszcza ich z aresztów.
Reinoehl był wypuszczany z aresztu mimo, iż wiedziano, że publicznie nawołuje do przemocy. Apele na ten temat zamieszczał w mediach społecznościowych. Nawet gdy zidentyfikowano go jako zabójce w Portland prokuratura stanowa prowadziła śledztwo w sprawie, a nie przeciwko niemu. Policja stanowa nawet go więc nie ścigała.
Dopiero prokuratura federalna to zrobiła i wtedy dopiero do akcji przystąpili agenci federalni. Można to było zrobić, bo antifiarz popełnił przestępstwo federalne. Chodzi o to, że przejechał w celu popełnienia przestępstwa z jednego stanu – Waszyngton, do drugiego – Oregonu. Gdyby więc Reinoehl był z Oregonu i w Oregonie zabił, to stanowa prokuratura pewnie pozwalałaby mu nadal działać.