
W tydzień po referendum w Katalonii, trzy południowe stany Brazylii – Rio Grande do Sul, Santa Catarina i Paraná przeprowadzają dziś referendum w sprawie oderwania się od federacji.
Referendum zorganizowane jest przez ruch separatystów z ruchu „Południe jest moim krajem”. W 1000 lokali wyborczych głosować ma ponad 3 miliony mieszkańców tych stanów.
Jednym z głównych powodów ruchu jest gigantyczna korupcja, która zżera rząd federalny.
Brazylią co rusz wstrząsają skandale łapówkarskie, a kilkudziesięciu polityków ze stolicy – Brasilli siedzi w więzieniach, lub jest w trakcie procesów sadowych.
– Nasz kraj pogrążony jest dramatycznym chaosie i właściwie nie można nim rządzić – powiedział Acacio Fernandes Tozzini, jeden z liderów separatystycznego ruchu portalowi Redacaõ Bonde. – Chcemy się pozbyć Brasilii. Brazylia osiągnęła szczyty korupcji.
Mieszkańcy południowych stanów narzekają, iż w zamian za podatki wpłacane do wspólnej kasy niewiele dostają od rządu federalnego.
Rio Grande do Sul, Santa Catarina i Paraná wpłacają do budżetu więcej niż pozostałych sześć stanów Brazylii, a dysponują znacznie większą liczbą głosów.
We władzach centralnych dominują politycy pochodzący z północy i środka kraju.
Referendum nie ma żadnej mocy prawnej i jest tylko polityczną manifestacją.
W ub. roku, w podobnej akcji wzięło udział 620 tys osób, z których zdecydowana większość – 95% opowiedziała się za secesją. W tym roku organizatorzy liczą na 3 milionową frekwencję.
Trzy południowe stany zaznały już raz bardzo krótko smaku suwerenności. Było to w 1836 roku.