
Ambasadorowie Polski i Litwy, Artur Michalski i Andrius Pulokas, wyjechali z Białorusi w poniedziałek wieczorem. Ambasador Niemiec Manfred Huterer ewakuuje się we wtorek 6 października.
Szef polskiego MSZ Zbigniew Rau informował o decyzji w sprawie odwołania na konsultacje części ambasadorów państw UE akredytowanych na Białorusi. „W porozumieniu z Europejską Służbą Działań Zewnętrznych (European External Action Service – EEAS) i państwami członkowskimi UE podjęliśmy decyzję o odwołaniu na konsultacje części ambasadorów akredytowanych w Republice Białorusi” – napisał na Twitterze.
W odróżnieniu od Niemiec, Polska i Litwa mają jednak na Białorusi mniejszości narodowe. Czy trzeba koniecznie aż tak „wyrywnym” państwem? Rau tymczasem dziękuje „za solidarność wyrażoną z Polską i Litwą przez partnerów z UE”, chociaż powinna to być raczej solidarność z Białorusinami.
Dalej pisze, że „priorytetem pozostaje wsparcie dla Białorusinów i ich dążenia do demokratyzacji kraju. Potrzebujemy kanałów komunikacji oraz możliwości działania na rzecz suwerennej i demokratycznej Republiki Białorusi. Wszelkie próby napiętnowania jakiegokolwiek państwa członkowskiego UE spotkają się z jednoznaczną, solidarną odpowiedzią.” Potrzebują „kanałów”, ale skoro odwołują dyplomatów, to je zamykają…
Wezwanie ambasadorów na konsultacje to zapewne odpowiedź na żądanie białoruskiego MSZ o ograniczeniu ilości dyplomatów w ambasadach Polski i Litwy. Przedstawicielstwo Unii Europejskiej na Białorusi oceniło, że żądania MSZ Białorusi w sprawie ograniczenia przez Polskę i Litwę liczby ich dyplomatów w Mińsku są „godne ubolewania i przeciwskuteczne”.
Misja UE podkreśliła, że „Unia jest zbudowana na solidarności i mówi jednym głosem”. Jeśli tak, to Mińsk powinni opuścić wszyscy ambasadorzy…
Źródło: PAP