
W grudniu pod obrady rady ministrów, a na początku 2021 roku do parlamentu ma trafić nowa ustawa skierowana przeciw „separatyzmowi islamistycznemu” we Francji. Prezydent Emmanuel Macron zapowiedział ją w czasie przemówienia w imigranckim Les Mureaux w departamencie Yvelines.
Mówił m.in.: „musimy stawić czoła islamistycznemu separatyzmowi, który często prowadzi do powstania kontr-społeczeństwa”. Unikał jednak tematów, które mogłyby być uznane za „islamofobiczne”. Ostrzegał przed „pułapką zastawioną przez ekstremistów”, czyli „stygmatyzowania wszystkich muzułmanów”.
Problemy z islamem według Emmanuela Macrona wynikają z tego, że „islam jest religią, która obecnie przechodzi kryzys na całym świecie”. Jego zdaniem „to głęboki kryzys związany z napięciami między fundamentalizmami, różnymi projektami religijnymi i politycznymi”. Przy tej okazji uderzył się też we francuskie piersi kolonializmu. Z kolei MSW Darmanin wyjaśniał później, że nie będzie to ustawa o „separatyzmie”, ale o laickości Republiki.
Darmanin dodał, że chodzi głównie o „walkę z separatyzmem, jakim jest radykalny islam”, ale doprecyzował, że „nie jest to jedyny temat ustawy, która jest skierowana do wszystkich religii”, tam gdzie dochodzi do działalności „sekciarskiej” i naruszenia politycznej i religijnej „neutralności”.
Rząd zapewne chce w ten sposób uniknąć oskarżeń o islamofobię i zapowiada nawet dodatkowo nauczanie arabskiego szkołach. POlicja jednak robi swoje i ostatnio kontrole meczetów rzeczywiście się nasiliły.
Muzułmanie żyjący we Francji już przystąpili do kontrofensywy wobec zapowiedzi Macrona. Kolektyw, zrzeszający około pięćdziesięciu meczetów z regionu stołecznego Île-de-France, stwierdził, że obawia się „policyjnych prześladowań” z zamierzchłej ery.
Ich zdaniem czara goryczy i stygmatyzacji muzułmanów się przelała. Wspólną inicjatywę stołecznych meczetów wsparło także stowarzyszenia „Les Musulmans (związane z Kolektywu przeciwko Islamofobii we Francji).
W ich komunikacie można przeczytać, że „od kilku miesięcy muzułmanie we Francji są celem coraz mocniejszej stygmatyzacji i obelg ze strony polityków i niektórych mediów, które uczyniły islamofobii swój sztandar i narzucają ową podejrzliwość całemu francuskiemu społeczeństwu”.
#France Le Collectif contre l’islamophobie en France (CCIF) a recensé 1 043 incidents islamophobes en 2019 (une augmentation de 77 % depuis 2017) https://t.co/NAoEk8O2lm pic.twitter.com/rZOeraKGQz
— Middle East Eye Fr (@MiddleEastEyeFr) October 9, 2020
W swoim liście otwartym, dodają: „Potrzebujemy konstruktywnego dialogu, z daleka od atmosfery wszelkich podejrzeń, a nie ciągłego wpisywania nas na czarną listę i stosowanie ogólnikowych pojęć, takich jak „radykalny islam ”, „islam polityczny ”, a nawet ostatnio „separatyzm”.
Dokręcili śrubę
Muzułmanie we Francji oburzają się też na ingerencje państwa w życie ich stowarzyszeń, czy „systematyczne i niezapowiedziane kontrole policji w naszych meczetach, salach modlitewnych i szkołach muzułmańskich”. W liście potępiono także „stygmatyzację i nękanie, jakiego doświadczają muzułmańskie kobiety, które postanowiły nosić chustę, aby żyć zgodnie ze swoją wiarą”.
Według autorów oświadczenia, ich inicjatywę wspiera kilka federacji islamskich, jak np. Zgromadzenie Muzułmanów Francji (RMF), związane z władzami Maroka. Przewodniczącym RMF jest Anouar Kbibech, były prezydent Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM).
Une trentaine de représentants musulmans se sont adressés à Emmanuel Macron quelques jours après un contrôle dans les locaux de la mosquée Omar, dans le XIe arrondissement. https://t.co/XUg8gvXkjf
— Bernadette Sauvaget (@Sauvaget14) October 9, 2020
Źródło: VA