Wraca niepewność. Respiratory są, ale obsługi brak. Wojna o Górski Karabach negatywnie wpływa na GPW. Przegląd prasy

Przegląd prasy. (Fot. AbsolutVision/Unsplash)
Przegląd prasy. (Fot. AbsolutVision/Unsplash)
REKLAMA

Polska ma stosunkowo dużo respiratorów, za to brakuje osób do ich obsługi. Wojna o Górski Karabach negatywnie odbija się na Giełdzie Papierów Wartościowych. Kolejne obostrzenia i restrykcje mogą fatalnie wpłynąć na rynek pracy. O czym piszą poniedziałkowe dzienniki? Zapraszamy na przegląd prasy.

„Rzeczpospolita”: respiratory są, obsługi brak

Respiratorów wystarczy – zapewnia resort zdrowia. Ale w szpitalach trwa łapanka do ich obsługi, bo brakuje personelu – informuje w poniedziałek „Rzeczpospolita”.

„Rząd szykuje się na scenariusz włoski, w którym respiratorów było mniej niż pacjentów. Na razie do dyspozycji chorych na COVID-19 jest 900 respiratorów, z których zajęte są 383, a z Agencji Rezerw Materiałowych wydane zostaną kolejne 304” – pisze dziennik.

REKLAMA

Jednak, jak zwraca uwagę, zdaniem specjalistów sytuacja może się szybko zmienić. Problemem są też kadry – nie wszyscy z 7 tys. anestezjologów pracują na oddziałach intensywnej terapii (OIT) w publicznych szpitalach. Dlatego resort zdrowia umożliwia samodzielne dyżury na OIT rezydentom IV roku po pół roku pracy na takim oddziale. „W ten sposób zwiększamy bazę anestezjologów do 400–500 osób” – zapewnia rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.

Szefowie szpitali obawiają się jednak, że to nie wystarczy, i na własną rękę szukają lekarzy do dodatkowych urządzeń. „Proszę o zgłaszanie się chętnych do nauki podstawowej obsługi respiratorów” – czytamy w piśmie dyrektora stołecznego szpitala MSWiA do szefów klinik, które trafiło do sieci, a które cytuje „Rz”.

Szef Związku Zawodowego Anestezjologów Jerzy Wyszumirski ostrzega, że tego nie da się nauczyć w tydzień. „To wymaga nie tylko wiedzy, ale wieloletniego doświadczenia” – powiedział gazecie.

„DGP”: wojna w Azji miesza w planach naszej GPW

Przejęcie ormiańskiej giełdy przez Giełdę Papierów Wartościowych stanęło pod znakiem zapytania. Powód: strzały w Górnym Karabachu – czytamy w poniedziałkowym „DGP”.

Jak przypomina dziennik, GPW chce kupić od Banku Centralnego Armenii 65 proc. udziałów w AMX, giełdzie w Erywaniu. Ogłosiła to już w połowie września. Ale zaostrzenie konfliktu między Armenią i Azerbejdżanem spowodowało, że opóźnia się kluczowy proces dla tej inwestycji, czyli analiza kupowanej spółki, tzw. due diligence. Bez gruntownego prześwietlenia kondycji AMX sprawa przejęcia nie ruszy z miejsca, bo kupujący muszą określić, jakie ryzyko wiąże się z planowaną transakcją. I to ono będzie miało decydujący wpływ na cenę akcji. „Due diligence rozpocznie się niezwłocznie po ustabilizowaniu sytuacji w regionie Kaukazu” – to odpowiedź biura prasowego GPW na nasze pytania w tej sprawie.

„DGP” zwraca uwagę jednak na fakt, że kłopot polega na tym, że nie sposób przewidzieć, kiedy to może nastąpić. „Jedyne, co pozostaje dziś warszawskiej giełdzie, to czekać. I choć GPW nie wyznaczyła sobie daty, do której chciałaby sfinalizować transakcję, to jednak już dziś można powiedzieć, że jeśli w ogóle dojdzie do finału, to nie nastąpi on szybko. Kupujący szacują, że od momentu rozpoczęcia due diligence cala operacja może potrwać nawet pół roku, bo tyle czasu, oprócz samego analizowania ormiańskiej spółki, zajmie też uzyskiwanie różnych zgód korporacyjnych i pozwoleń po stronie GPW” – czytamy w gazecie.

Dziennik podkreśla przy tym, że jednak o definitywnej rezygnacji z zakupu też na razie nie ma mowy. „W sprawę zaangażował się Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który doradza warszawskiej giełdzie przy tej operacji. EBOiR ma też brać aktywny udział w opracowaniu przez nowego właściciela strategii rozwoju AMX. Jednym z elementów transakcji będzie przygotowanie biznesplanu dla Ormian, który składałby się – jak to określa GPW – z kilkunastu inicjatyw strategicznych dla tamtejszego rynku kapitałowego. Ostateczne decyzje, które z tych inicjatyw da się wprowadzić w życie i w jakiej kolejności, będą podejmowane już wspólnie z EBOiR” – przypomina gazeta. Jak dodano, dla zarządu warszawskiego parkietu potencjalna inwestycja wygląda atrakcyjnie, bo otwiera drogę do obecności w regionie Kaukazu i Azji Centralnej.

„Puls Biznesu”: pracodawcy znów chętnie zatrudniają, ale niepewność może powrócić

W minionym miesiącu rynek pracy wracał do przedkryzysowej normalności. W obliczu drugiej fali pandemii niepewność może jednak powrócić – pisze w poniedziałek „Puls Biznesu”.

„Wrzesień przyniósł największą liczbę ofert pracy od początku pandemii, wynika z najnowszego opracowania firmy badawczej Grant Thornton, co może oznaczać, że przedsiębiorstwa otrząsnęły się po pierwszej fali pandemii. Tę tendencję w kolejnych miesiącach może jednak zepsuć druga fala koronawirusa, która według statystyk Ministerstwa Zdrowia już uderzyła w Polskę” – zwraca uwagę dziennik.

Jak czytamy, we wrześniu pracodawcy opublikowali 267,5 tys. ofert pracy. To ciągle wynik o 9,9 proc. niższy niż przed rokiem, ale również sygnał szybkiego nadrabiania strat z kwietnia, gdy liczba nowych ogłoszeń była o ponad połowę niższa niż w kwietniu 2019 r. Wśród dużych miast najszybciej straty odrabia Szczecin, w którym rekrutacja jest już tylko o 5 proc. niższa niż przed rokiem. Z kryzysu najwolniej wychodzi Poznań, gdzie ofert pracy jest ciągle aż o 63 proc. mniej niż rok wcześniej.

W Warszawie, która jest zdecydowanym liderem pod względem zatrudnienia, ofert pracy jest o ok. 10 proc. mniej niż we wrześniu 2019 r. „W podziale na profesje widać, że popyt na popularne zawody wraca — liczba ogłoszeń o pracę na takie stanowiska jak główny księgowy wzrosła aż o 53 proc., a na stanowisko specjalisty ds. e-commerce o 41 proc.” – pisze „PB”.

„Gazeta Wyborcza”: Uciekamy na przedmieścia

Z prowincji przeprowadzamy się do dużych miast, z dużych miast uciekamy na przedmieścia. Pandemia temu sprzyja – pisze w poniedziałek „GW”.

Jak czytamy w dzienniku, w całej Polsce mieszkańcy peryferyjnych powiatów coraz częściej przeprowadzają się do większych miast. Najczęściej z prowincji wyjeżdżają kobiety. Jednocześnie centra wielkich miast tracą mieszkańców na rzecz dobrze skomunikowanych przedmieść. To procesy, które dobrze widać w nowych danych GUS. Najszybciej zagęszczają się powiaty wokół największych miast: Wrocławia, Warszawy, Poznania i Trójmiasta.

Jako przykład ucieczki z prowincji „GW” podaje powiaty na Podlasiu. „Na mapie Hajnówka wygląda jak wrota do Puszczy Białowieskiej. Dalej w głąb lasu prowadzi już tylko jedna wąska droga. W herbie stolicy powiatu hajnowskiego są aż dwie piły zębate. I to właśnie ten powiat jest na szczycie rankingu powiatów, które w ostatniej dekadzie wyludniają się najszybciej. Od 2010 r. gęstość zaludnienia spadła tam aż o 10 proc. Czyli ubyło co dziesiątego mieszkańca” – czytamy.

„To, co się stało lata temu, skutkuje do dzisiaj” – powiedział „GW” burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak. Z jego analiz wynika, że w skali całego powiatu ograniczenia gospodarczego wykorzystania zasobów Puszczy Białowieskiej spowodowały zniknięcie prawie tysiąca miejsc pracy, głównie w branży leśnej i przemyśle drzewnym, wcześniej głównych gałęziach lokalnej gospodarki. Na to nakłada się ograniczenie wymiany gospodarczej z sąsiednimi krajami.

Dziennik zwraca także uwagę, że wyludnianie się peryferyjnych powiatów na rzecz większych miast widać w całej Polsce. „Obok Hajnówki na najwyższych pozycjach w rankingu najszybciej wyludniających się powiatów są sąsiednie powiaty sokólski, bielski i siemiatycki. Wszystkie w okolicy Puszczy Białowieskiej. I wszystkie od 2010 r. straciły po ok. 9 proc. mieszkańców” – czytamy. Wyraźne spadki widać też w peryferyjnych powiatach na zachodzie. W powiecie kłodzkim (dolnośląskie) ubyło w latach 2010–2019 6 proc. mieszkańców. W krośnieńskim (lubuskie) podobnie.

Jednak miasta, które zyskują na migracji z peryferyjnych powiatów, to niekoniecznie stolice tych województw. I w samych największych miastach w Polsce też niekoniecznie przybywa mieszkańców. Najszybciej spośród największych miast ludności ubywa w Łodzi. „Silniejsze ośrodki, które zyskują na migracjach z sąsiednich województw, to przede wszystkim Kraków i Warszawa. W Krakowie w latach 2010–2019 przybyło ok. 3 proc. mieszkańców. W Warszawie – 5 proc. W Gdańsku wzrost jest mniejszy – ok. 2 proc.” – informuje „GW”.

Jak czytamy, Polacy z miast chętnie przenoszą się na przedmieścia, skąd da się pracować. „Rekordzistą w przyroście ludności w latach 2010–2019 jest powiat wrocławski okalający stolicę Dolnego Śląska. W ciągu dekady przybyło tam aż ok. 27 proc. mieszkańców. Na kolejnych szczeblach rankingu są powiaty poznański (21 proc.) i gdański (20 proc.). Nieco dalej znajdziemy powiaty sąsiadujące z Warszawą (piaseczyński, wołomiński) i Trójmiastem (gdański, kartuski) czy Krakowem (wielicki)” – wylicza dziennik.

„GPC”: oszuści próbują wyłudzić pieniądze przez internet

Niewielu Polaków zdaje sobie sprawę z zagrożeń w internecie, takich jak wirusy, złośliwe oprogramowanie, utrata pieniędzy z konta bankowego oraz kradzież tożsamości – ostrzega „Gazeta Polska Codziennie”.

W przypadającym w poniedziałek Dniu Bezpiecznego Komputera, gazeta zwraca uwagę, że „właśnie kilka dużych firm zaalarmowało o próbach oszustw w sieci”.

„Energa ostrzega przed fałszywymi wiadomościami e-mail o nierozliczonych płatnościach. Oszuści podszywający się pod Energę wysyłają e-maile informujące o nierozliczonych płatnościach z adresu [email protected]. Energa ostrzega, że kliknięcie w link może doprowadzić do uszkodzenia urządzenia (w tym zaszyfrowania danych), na którym zostanie otwarty, lub kradzieży wrażliwych danych użytkownika, np. danych logowania do konta bankowego. Zaleca nie otwierać łączy do stron internetowych, które wywołują jakiekolwiek wątpliwości” – czytamy.

Gazeta zwraca też uwagę na podobne ostrzeżenie rozesłane przez Bank Millennium. „Oszuści próbują wyłudzać informacje niezbędne do aktywacji aplikacji mobilnej (MilleKod, H@sło SMS, słowokod), aby na swoim urządzeniu aktywować aplikację połączoną z kontem. Bank prosi o zachowanie czujności” – napisano.

Według „GPC”, podobne próby oszustw dotknęły ostatnio klientów innych banków. Powołując się na raport Związku Banków Polskich, gazeta poinformowała, że codziennie blokuje się 18 prób wyłudzeń kredytów. „W samym II kwartale tego roku zablokowano blisko 1700 prób wyłudzeń kredytów na kwotę 63 mln zł – to najwyższa liczba od pięciu lat” – czytamy w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Źródło: PAP

REKLAMA