
Dr Sławomir Mentzen z Konfederacji nie ma dla nas dobrych wieści. Nikt nie próbuje naukowe podejść do tzw. pandemii koronawirusa, a rząd uprawia propagandę sukcesu. Mentzen jest przekonany, że za fiasko rządowej polityki winę będą próbowali zrzucić na ludzi, którzy kwestionują ich działania. Poniżej pełny wpis dra Mentzena z jego facebookowego profilu.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Nie inaczej sprawa wygląda na wojnie z wirusem. W nauce teoria jest tym silniejsza, im częściej próbowano ją podważyć. Każda kolejna nieudana próba, każdy obalony argument sprawia, że teoria jest silniejsza. Nawet tysiąc zgodnych doświadczeń nie wystarcza, żeby potwierdzić jakąś teorię, ale wystarczy jedno z nią sprzeczne, aby teorię obalić.
Dlatego falsyfikacja jest podstawą metody naukowej. Gdy nie ma swobody krytycznego myślenia, gdy krępuje się wolność wypowiedzi i stawiania hipotez, dojście do prawdy staje się bardzo trudne.
Gdy wiosną próbowałem popularyzować model i płynącą z niej strategię Krzysztofa Szczawińskiego, prosiłem o krytyczną dyskusję, tak by znaleźć jej słabe punkty, aspekty, które można poprawić lub fundamentalne błędy. W tym samym czasie rząd zamykał lasy i ograniczał liczebność żałobników na pogrzebie do 5 osób, odmawiając jakiegokolwiek uzasadnienia swoich decyzji.
Dziennikarze próbowali dowiadywać się, kto doradza rządowi, na bazie jakich modeli podejmowane są decyzje, jaką tak naprawdę mamy strategię. Nie dało się tego dowiedzieć, te kluczowe informacje były ściśle skrywane przed koronawirusem, tak by znając nasze plany, nie mógł nas przechytrzyć.
Było to (i cały czas jest) kompletne odrzucenie metody naukowej, znacznie zmniejszające szanse na dojście do słusznych wniosków.
Gdy nieliczni ludzie próbują dyskutować z obecnie realizowaną strategią, spotykają się z argumentami czysto emocjonalnymi (a jak Panu umrze babcia?), wyzwiskami i najgorszymi możliwymi zarzutami. Wzywa się nawet do cenzury. Anna Mierzyńska próbowała wczoraj ustawić do pionu Rzeczpospolitą za wywiad z lekarzem Pawłem Basiukiewiczem.
Z kolei Joanna Lichocka ma pretensje do Jacka Karnowskiego za dopuszczenie do debaty w „Salonie dziennikarskim” w TVP. W końcu powinna prezentowana być tylko jedna wersja, której próby podważania należy z wszystkich sił zwalczać.
Wszystko to budzi jak najgorsze skojarzenia i źle nam wszystkim wróży. Zaraz szpitale się zapchają i dojdzie do istotnego wzrostu zgonów. W całej Europie, niezależnie od tego, jak bardzo trzymano się tam obostrzeń sanitarnych, liczba wykrytych zakażeń po prostu eksploduje. Ale śmiertelność, póki co, nie rośnie. Oznacza to, że wiele państw przygotowało się na jesień.
O tym, jak bardzo my nie jesteśmy przygotowani, przekonamy się już niedługo. Nawet dzisiaj rano Marszałek Terlecki mówił, że jesteśmy świetnie przygotowani na drugą falę zachorowań. Lekarze są sceptyczni, wskazują, że nie ma żadnej strategii, sensownych procedur, zapasy środków ochrony.
Nakładają się na to też wieloletnie zapóźnienia. Mamy skandalicznie niską liczbę lekarzy i pielęgniarek, a ci, którzy są mają przeważnie wiek emerytalny lub przedemerytalny.
Jest to wynik tego, że ani PiS, ani PO przez poprzednie kilkanaście lat nie widziały potrzeby zająć się na poważnie systemem ochrony zdrowia. Przez lata system ten był na skraju wydolności. Teraz pierwszy szok go wywróci.
Dlatego będziemy w najbliższych tygodniach świadkami próby zrzucenia odpowiedzialności za to na ludzi, którzy są sceptyczni względem działań rządu. Jest to wyjątkowo bezczelne, ale też typowe dla PiS. Czeka nas próba wykazania, że rząd był świetnie przygotowany, a sprawa się rypła przez osoby kwestionujące światłe zalecenia rządu. Czas pokaże, czy skuteczna.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Nie inaczej sprawa wygląda na wojnie z wirusem. W nauce teoria jest tym silniejsza,…
Opublikowany przez Sławomira Mentzena Poniedziałek, 12 października 2020