
Parafrazując słynne zdanie prezydenta Chiraka o udziale Polski w koalicji antyirackiej, można powiedzieć, że w sprawie aborcji Niemcy też miały szansę siedzieć cicho i się nie wtrącać. Zabijanie nienarodzonych dzieci na okupowanych ziemiach polskich wprowadził przecież rząd w Berlinie i jego kanclerz Adolf Hitler.
Teraz kanclerz Niemiec Angela Merkel mówi, że proaborcyjne „protesty w Polsce trzeba szanować”. Polacy mają prawo poczuć się dziwnie…
Jeszcze dalej idą politycy niemieccy. Liderka niemieckich Zielonych jest nawet „solidarna z protestującymi”. Annalena Baerbock podkreśliła, że w czasach pandemii, kiedy protest jest utrudniony przez przestrzeganie dystansu społecznego i zasad higieny, „tym bardziej imponuje, że tak wiele kobiet jasno mówi, że kto narusza prawa kobiet, narusza prawa człowieka i tym samym podstawowe prawa Unii Europejskiej”.
Hitlerowskie dziedzictwo eugeniki i mordowania nienarodzonych dzieci okazuje się w UE już „prawem”.
Przykładów wsparcia z Niemiec jest więcej. Podobno nawet mają chęć podesłać nam jakieś bojówki. Dla niepoznaki nazwano je „Antifą”…